Nominacja
do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej była zaskoczeniem, niewielu
bowiem słyszało wcześniej o debiutancie, urodzonym w 1979 roku.
Specyficzna to książka i naprawdę ciekawa. Pisana
z niezwykłej – obłędnej – perspektywy.
„Siedzę
na parapecie okna szpitalnej palarni, / palę tanie papierosy z
przemytu i piję kawę.”; „Błądzę myślami poza czasem i
przestrzenią, nagle dostrzegam napis wydrapany na framudze: // ego –
zmora – tragedia. // Jakbym zobaczył palec Boga piszczący na
ścianie / lub siebie ubranego w inną skórę, kości i krew,
pochodzącego z nieokreślonej przyszłości, / który odgadł swój
los i zamarł w przerażeniu.”
Wiele
tu frapujących obrazów: np. w wierszu „Albo nie być”: umysł,
który pragnie zgłębić swoją naturę przyrównany jest do bestii,
która wgryza się we własny bok. „Cóż za żałosny
widok”. Celny to
sarkazm, w stronę filozofów, myślicieli, poetów. Jak
pisała Emily Dickinson (a śpiewał Maleńczuk): „Ja w
moim ja ukryte / To potworność większa / Niż ukryty w mieszkaniu
/ Zwyczajny morderca”.
Autor
nie tylko czyta, ale studiuje Biblię. Wybrał kilka wątków: oto
przemawia do nas kamień, który nie został ciśnięty w
jawnogrzesznicę, oto tragiczny skutek pomieszania języków, oto
rozważania Poncjusza Piłata. Każdy w sedno!
Tytuł
książki nieprzypadkowo wskazuje na fizykę jako obiekt
zainteresowania. Mamy więc, i Stephena Hawkinga („Podróże
w czasie”), i rozważania o przypadkowości, np. w wierszu o zadeptanej
mrówce, o względności, o osobliwościach ducha i materii. Przykładem
ciekawej poetyckiej konstrukcji jest wiersz
„Przełom” - autor wspomina jak zmieniła się interpretacja
przyczyn upadku Powstania Warszawskiego oraz jak zmieniła się
kondycja finansowa podmiotu lirycznego.
Ujmuje
wiersz „Credo” z własną koncepcją Boga
(„nie przyczyną ale skutkiem / Jest Bóg”). Zostają
w pamięci słowa z „Do ciebie” o obojętności wobec odbiorcy
tych wierszy: „Nie chcę cię nigdy spotkać / ani poznać
twojej opinii.” Nieźle
ulepiony jest też wiersz „Trójca” o paradoksie przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości.
Mrozek nie boi się opowieści o swoim zaburzonym metabolizmie
energetyczno-informacyjnym, nie
bez ironii mówi o manii wielkości: „Ja i Ludzkość (…)
któreś musi ustąpić / żadne nie chce / a siły są wyrównane”.
Zdaje się też, że zrozumiał, że nauka goni w piętkę:
„wszystkie równania / mają rozwiązania / lecz nie mają
znaczenia”. Dla
tragicznych poetów jest tu dziesięć dosadnych wersów z wiersza
„Pijacy”. Wszystkim zaś przeznaczona jest taka fraza: „kto
ma oczy – niechaj czyta, / kto ma uszy – niechaj słucha, / kto
ma rozum – niech mu nie ufa.” Dość
brutalnymi słowy do nie lubiących poezji: „Skoro ogranicza cię słowo
/ porzuć słowo / nie będziesz poetą / lecz któż chciałby być
poetą w czasach / kiedy język nie ma nic wspólnego ze smakiem /
wyrwij język i stań się niemym wyrzutem / skierowanym do
wszystkich”.
Zwykli ludzie
„wszystko co mają to niewyszukane pozory, o nic nie pytają i
nie pragną żadnej odpowiedzi” tymczasem poeta zakochany jest
w echu swoich słów; „Poezja nie jest dialogiem, jest diagnozą.
To nie choroba, lecz sposób myślenia i działania.”, „Mój
cel, moja wiara, moja świadomość - / uwięzione w mojej frazie za
kratą papieru.”, „Twoja rola: zachwyt lub pogarda.”
Przez
obłęd do poznania, olśnienia. Kościół i szpital psychiatryczny
położone na wzgórzu, gdzieś obok siebie i obok nieba. „Nie
zostałem powołany do poznania, / zostałem powołany do błądzenia,
/ jak każdy zresztą, ale ja nie jestem / każdy, jak każdy
zresztą.”; „Śniło mi się, że świat został odwrócony / na
nice, mroczniał światłem, a gwiazdy / pałały ciemnością / zaś
ludzkie oczy / służyły po to, by ktoś mógł patrzeć / przez nie
w człowieka.”
Przejąłem
się frazą: „Myślę o sobie jako poecie i czuję się jak ten
neandertalczyk, / który cofa się przed doskonalszym – w sztuce
przetrwania - / gatunkiem.” Ten z wielkim mózgiem, tragiczny
wobec milionów homo sapiens sapiens, nie rozumiejący „festiwali
Polsatu” „Pozostawia zielone doliny i kryje się w górskich /
jaskiniach.”