KRÓL - "NIEUMIARKOWANIA", 2019.
Król wykrakał śpiewając "Z Tobą / Do domu". Zostało teraz siedzieć i słuchać "Nieumiarkowań". Pod fontanną słów w czas kwarantanny.
A może to tężnia nie fontanna? Mżą sensy, trzeba się oprzeć o zagłówki i rozkminiać. Tu się ogląda świat przez krople, tu rozciąga chwilę do rozmiaru piosenki! Tu z własnego zadęcia robi się kolorowe baloniki! Z tego, że jak się jest spłukanym, to się przecieka.
Król jakby mówił: "Sprawdzam! Hej, więźniu czarnowidztwa, czy nie stałeś się nadajnikiem do wysyłania swojego wkurwu w kosmos?". Weź te dźwięki, te melodie i te niedomówienia. Wejdź w lustro, w krainę surrealu. Witaj w Onirii. Wszystkie wielkie litery wywal, wszystkie doły pozasypuj. Uderz w tan. "Przyjmijmy, że nie trafiliśmy tu przypadkiem / Tylko za dużo, za mocno i naraz / Uwierzmy dziś na oko / W tym cały ambaras".
W "Z Tobą / Do domu" (ach, posłuchajcie jej na YouTube w wersji z romskimi muzykami!) były miłosne wyznania kochanków, że do szczęścia potrzebna im tylko izolacja od świata, który miłość tylko rozprasza. W najlepszej piosence z tej płyty - "Głodne dusze" - są znów intymne dywagacje zakochańców - tylko tym razem tuż przed snem. Wyglądają trochę jak jakaś wariacja na temat piosenki Obywatela GC "Tak długo czekam...". A flecik, a te żartobliwie przetworzone głosy, czynią z tych podchodów coś magicznego! Słyszę tu geniusz Talking Heads. W dodatku Pan Błażej w świetnym teledysku tańcuje w marynarce, niczym David Byrne ze "Stop Making Sense".
Trzeci utwór sieje jakiś niepokój. Wspomina się tu pierwszy raz, własną niezdarność. Razem z tym kakofonicznym zakończeniem o pragnieniu "zabicia", wygląda to na przepracowanie jakiejś traumy.
W "Okazało się" - na szczęście - wraca klimat przyjemny. "Zapominasz całe strony" - jakby życie było traceniem, skracaniem, zanikaniem. Jesteśmy uświadamiani, że nie ma w tym nic złego, a jest to po prostu ok. "Zaśniesz lekko, zapomnisz szybko." Urocza melodia, hipnotyzujące głosy. Uzależniające.
"Te smaki i zapachy" słusznie stały się hitem. Teledysk z wielkim hipnotyzerem i urocza para, która pociąga z flaszeczki, nic sobie robiąc z ogólnej schizy. To rzeczywiście fantastyczny kawałek! Zamiast punkowego buntu ("Oni szli przez las" - cytat z Siekiery), pada tu "my lecimy" czyli olewamy nieprzyjazny świat, cieszymy się z tego co nam daje życie, nie przejmujemy się dawkowaną nam przez każde media trucizną. Wklejamy koty na fejsa! Żujemy gumę, choć "dzień jest bledszy od zatrucia".
Po japońsku się zaczyna "Czas siedmiu prób". Włazimy w jakieś haiku, a może w jakieś kamikadze skoro - "ja, ty, noc i trup". Godzimy się z losem, z tym, że nic nie jest takie, jak się chciało. Chociaż na koncertach Król dośpiewuje "Będę walczył / będę tańczył", to trzeba mrużyć oczy i wyobrazić sobie swój triumf. I wtedy - gra gitara.
Teledysk "Druga połowa" - to jakiś odlot. Błażej jako postać z kreskówki "He-Man", z szalikiem a la Mały Książe, jego partnerka - jako Róża i tragiczny koniec - grób. A piosenka o przekreśleniu miłości jakąś bzdurną kłótnią, przez którą mogiła i sen wieczny.
Przedostatni jest "W dole miasta" - tu Król przypomina mi Krzysztofa Zalewskiego. Zagadkowy tekst w którym pojawiają się słowa: pachwina i sierść, jest jak nierozwiązywalny kalambur. Jak życie? No i tyle. Ach, jeszcze ostatni utwór - jak wałek z okładki! I można słuchać od nowa.