Jazzowe pianino rozpoczyna najpiękniejszy utwór "Ślady" - z refleksyjnym tekstem o szczęściu, wdzięczności, bezradności, niepewności... Fisz-poeta genialnie zestawił słowa i wersy, dodał trochę pieprzu (o świeceniu tyłkiem) i trafił mnie bezbłędnie. Prosto w serce! - skoro potrafię dziś nie bacząc na kurs franka śpiewać "Jestem szczęściarzem, wiem"... Niesamowicie brzmią słowa o wyobrażeniu sobie życia po śmierci - w popowej przecież, radiowej piosence! Muzycznie to prawdziwy majstersztyk, pętelka na klawiszach, żeńska daleka wokaliza, rozpływam się... Niezwykła rzecz! Przejście do klasyki.
Płytę rozpoczyna radiowy przebój - "Pył". Przecudny teledysk! Świetny taneczny beat! Sprawdziłem w sylwestra - działa. Taniec jako zagłuszenie wiochy, która nas otacza. "Kroczymy wolno jak jakieś zombie". Fisza bardzo prześladuje fraza "Chcę zapamiętać" - jakby wieszczył koniec. Sugeruje, by wyjść na dancefloor i gibać się ile wlezie, skoro "Przyszłość jest pewna". Niech trzeszczący parkiet gada za nas, że "pragniemy szczęścia jak jasny gwint."
Pogodny, wesołkowaty, o spełnionych marzeniach jest utwór nr 3. Ze zwariowanym fragmentem: "A jeśli jest Bóg / Gdzieś wysoko tam / Niech chwyci mnie za fraki / I rzuci do Twych stóp". Refren mógłby reklamować kumulację lotto. W sumie jak odkręcić na full, to powódź studolarówek nad głową wizualizuje się sama: "Zwiedzam świat, zwiedzam cały świat".
Utwór "Wojny" - z refrenem o sercu - przeszywa nas niepokojem. Mamy tu, i czysty głos Nosowskiej, i rzewne skrzypce. Tematycznie skojarzył mi się Sting z utworem "Russians"...
"Karate" o jakimś fanatycznym opętańcu, ma fajne chórki. Prawdziwy gospel! Trudno nie polubić tekstu o chwycie karate wobec diabła.
Refleksyjną nutę jak z jakiejś francuskiej piosenki ma "Zemsta", o tym, że każdy nosi w sobie zło.
Gaduła-Fisz załącza się w utworze nr 8 "Dzień Dobry". "Więcej spaceruję jak Sting po księżycu"... Życiowy tekst o tym, że powinniśmy wylogować się z płytkich facebookowych relacji... "Pchamy swój wózek nie tylko po Biedronce"... Absolutnie mistrzowski przekaz!
"Wróć" z klawiszami jak z Casio, sprawia, że płaczę. "Świat się zmienia, czy tego chcesz czy nie, świat zmieni się"... Piękny jest smutek, "garnitur pełen wielkich dziur".
"Mamut" to utwór instrumentalny, tajemniczy, inspirowany być może chińskimi koncertami Jeana Michaela Jarre'a. Przeniósł mnie w tamten czas - muzyki z kaset puszczanych na magnetofonie Finezja.
Po mamucim mruczeniu jest jeszcze - "Piwnica" i jej zawodzenie przy tłustym beacie. O tym, że są gdzieś bębny, które walą w rytm. Są, są.