NAWROCKI - "MOJA MAMA MA DEPRESJĘ I SIEDEM INNYCH PIOSENEK O MIŁOŚCI", THIN MAN RECORDS, 2022.
To jest osiem fantastycznych piosenek. A śpiewa je odklejony od szołbiznesowej machiny, prawdziwy artysta, który ma image a la Matt Berninger z The National (a ja berningerowe „One More Second” mogę uznać za najpiękniejszą piosenkę na świecie). Jest podobny, w swoim szaleństwie i językowej feerii, do Budynia (który niedawno zmarł, zostawiając wszystkich w konsternacji i żałobie).
Nawrocki to lider zespołu Kobiety (czy jest jakiś mój rówieśnik, który nie zna hitu „Marcello”?). Można go było usłyszeć na płycie Yugoton, a ja gdzieś na strychu - być może - mam jeszcze kasetę „Ego” z piosenką - „Polska złota jesień”... Ma świetną barwę głosu, a wszystko tak powymyślał, że płyta jawi mi się jako doskonała, bezbłędna!
Zaczyna się genialnie. Numer „Dobrzy ludzie” powinien hulać po radiach i telewizjach, gdyby dobro było dziś w cenie... Wyobrażam sobie prezesów różnych stacji radiowych: „Ojej! Tam jest fraza o Jezusie”, „Ojej! Tam jest o zmianie płci”... albo „Kto zrozumie aluzję do zespołu Nagrobki („ale ja rozstroiłem się zupełnie / i nagrobki widzę wszędzie”). Ci prezesi mają minę prezesa spółdzielni mieszkaniowej z serialu „Alternatywy4”: „niech pan przyniesie kwit, czy ten radiowy hit, jest panu naprawdę potrzebny”...
Tymczasem to hicior dla wszystkich, którzy czują „w sercu tępy ból”, widzą, że świat zmierza w złym kierunku, ale widzą też kosmos dobra, więc zamiast wpadać w schizo-wizje biorą się w garść : „Chcę być dobry jak ty / kochać ze wszystkich sił / zostało niewiele dni / mówisz nie ma ludzi złych (…) / Chcę być dobry jak ty / bezpańskie kochać psy / i ciężarówki, gdy pędzą na mnie wprost”...
Tytułowy utwór wzrusza. Autor śpiewa o miłości do matki „Nie pamiętasz już jak karmiłaś mnie swoją wielką czułą piersią”, do matki, która zmaga się z amnezją i depresją. A gdy obok czułości pojawia się mieszanka gniewu, bezradności, to przy dźwięku trąb w tym „gdybym za pieniądze mógł, kupić dla ciebie czas / obrabowałbym światowy bank” nagle brzmi to absolutnie obłędnie.
Utwór „Tęczowa gitara” jest pełny wiary, że muzyką można zmienić świat. I jest tu trochę wstydu, że nie jest się idealnym, ale znacznie więcej nadziei: „ja tak jasno dziś widzę znów nas. Ciebie i cały świat, jakbym wziął jakiś kwas”. A w bonusie eko-szaleństwo: „posadź ze mną jakiś las”.
Przesiąknięty wariackim sarkazmem song „Karmiczne długi” przypomina mi trochę „Spowiedź kretyna” w wykonaniu Piotra Fronczewskiego do tekstu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Ileż tu spiętrzonej paranoi: ucieczka w Bieszczady, pragnienie wyłączenia pozostawionej kuchenki, pieszczenie kotów i mewy żrące mokry chleb. No i te jazzujące trąbki, cud!
Piosenka o zepsutej lodówce, śmieszy. A jeszcze ma wywaloną puentę.
„Przy Tobie czuję się lepszy” zaczyna się delikatnie i zwiewnie jakby mgły wschodziły nad polem. Ale potem jest sporo konkretu. Padają grube słowa i zapewnienia: „Dziś nie tęsknię już wcale, za tym pornorealem...”. Wyznanie „Przy Tobie czuję się lepszy, świat jest piękniejszy, Polacy tacy ładni”, od razu odwróciłem i wyszło mi, że kto narzeka na Polskę, po prostu prywatnie się jeszcze nie zakochał.
„Zupełnie jak nikt” to luzacki numer o odklejeniu od rzeczywistości. A w ostatnim tęsknym „W twoim fotelu” po strasznym śnie, jest ukojenie uzyskane dzięki gapieniu się w chmury. Co autor recenzji również poleca.