niedziela, 26 lipca 2009
Anty-hollywood
sobota, 25 lipca 2009
Wichrowe wzgórze
Autor: Piotr Gajda
I nagroda – Izabela Kawczyńska (Śniatowa/Parzęczew)
II nagroda – Robert Miniak (Łódź)
III nagroda Arkadiusz Stosur (Kraków)
trzy równorzędne wyróżnienia:
Jędrzej Kozak (Koszalin)
Ptak Piwniczny (Warszawa)
Piotr Zemanek (Bielsko Biała)
Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w Klimontowie (Dwór na Wichrowym Wzgórzu). Kilka dni po rozstrzygnięciu konkursu znalazłem w skrzynce pocztowej jego pokłosie – antologię z wierszami autorów nagrodzonych, wyróżnionych i zauważonych. W jej wstępie Grzegorz Kociuba (juror konkursu) tak pisze o celach stawianych sobie przez organizatorów „Euterpe”: „Przedstawianie interesujących autorów, którzy jeszcze nie zapisali się mocno w polskim życiu literackim, a ich poezja jest na tyle ciekawa, że warto ją prezentować i premiować. Aktywizowanie lokalnego środowiska literackiego, poprzez tworzenie warunków do dialogu: pokoleń, środowisk, poetyk. Promowanie konkretnego miejsca, czyli Gminy Klimontów oraz Dworu na Wichrowym Wzgórzu…”. Żywi również nadzieję, „że konkurs z roku na rok będzie zyskiwał coraz większą rangę, zaznaczając swe miejsce na mapie literackiej kraju”. Wśród autorów „zauważonych”, których wiersze umieszczono w antologii znaleźli się znajomi poeci: Piotr Macierzyński z Łodzi, Czesław Markiewicz z Zielonej Góry, Lesław Wolak z Jeleniej Góry, Radosław Wiśniewski z Brzegu, Natalia Zalesińska z Katowic oraz moja skromna osoba. Przy najbliższej okazji muszę zapytać Izę, albo Roberta czy w dniu, w którym odbierali nagrody rzeczywiście mocno w Klimontowie wiało?
piątek, 24 lipca 2009
Świat w jaskrawości
czwartek, 23 lipca 2009
Manifesty, manifesty...
Dzień wczorajszy zapisał się w mojej pamięci jak dzień, w którym ogłoszono niesławny Manifest 22 Lipca. Aby zrzucić nieco historyczne obciążenie związane z tym aktem, postanowiłem zamieścić na „Białej Fabryce” relację z ubiegłorocznego „Sądu nad sztuką”, pierwszej zbiorczej prezentacji łódzkiego środowiska poetyckiego w moim rodzinnym mieście.
Wymienieni wyżej poeci tworzą nieformalną grupę, o której coraz głośniej w Polsce, głównie za sprawą licznych sukcesów w konkursach poetyckich. Grupa współtworzy Koło Młodych przy łódzkim oddziale SPP. Nieformalnym liderem grupy jest Przemysław Owczarek, który z okazji wystawy napisał krótki manifest:
„Poezja doświadczenia” - paramanifest
mŁÓDŹ LITERACKA
Piotr Gajda, Krzysztof Kleszcz, Michał Murowaniecki, Rafał Gawin, Robert Miniak, Przemysław Owczarek - na pozór niewiele łączy sześciu poetów. Styl Piotra Gajdy nawiązuje do poetyki autorów skupionych wokół dawnego Brulionu, to melancholijne mocowanie się z rzeczywistością i codziennością. U Krzysztofa Kleszcza znajdziemy akcenty klasycystyczne, świat osadzony w kulturze i wartościach, których symbolem staje się najczęściej relacja ojciec-syn, choć wiele wierszy eksperymentuje z formą i korzysta z doświadczeń awangardy. Dla Michała Murowanieckiego niezwykle istotna jest epifania, a głównym motywem staje się podróż, która pozwala przyglądać się światu z różnych, zakrytych dla potocznego sposobu percepcji, stron. Rafał Gawin eksperymentuje z językiem, przez formę bezokolicznika ukazuje schematy kultury popularnej, efektowne frazy często zamieniają się w aforyzm, swoista intelektualną prowokację nierzadko zmuszającą do przemyślenia polską religijność. Z drugiej strony to poezja, która pokazuje drogę ku dorosłości, odpowiedzialności za drugiego człowieka. Robert Miniak jest najstarszym wśród wymienionych poetów. Jego poezja pełna jest sugestywnych obrazów natury, postacie bohaterów w niej stworzone wyłaniają się prosto z ziemi, jakby dopiero powstały z materii. Język Miniaka doskonale naśladuje naturę. Brzmienie, barwa i rytm – te wiersze trzeba czytać głośno. Poezja Przemysława Owczarka oscyluje między surrealną wizją a eksperymentami, które poddają wiedzę o kulturze (klasyczne odniesienia) wiwisekcji, tak właściwej dla poetów zwanych barbarzyńcami. To często poezja pustki, otwarta na niewypowiedziane, poszukująca absolutu, który dla poety zawsze pozostaje nieuchwytny, poza jakąkolwiek z form religii.
Co więc łączy sześciu poetów? Prymat nad nowatorstwem i awangardowymi poszukiwaniami przejmuje u nich doświadczenie. Ono właśnie staje się kluczem do czytania wierszy, bowiem żaden z nich nie zrywa z realnością. To nie poezja słownych gier, lecz raczej subtelna strategia oparta na wierze, że język jednak łączy się ze światem. A nawet więcej, że język jest jakby szóstym zmysłem. Stąd owo do-świadczenie zawsze przeobraża się w wierszach sześciu poetów w akt świadectwa, w którym „mowa” tekstu bierze odpowiedzialność za dany fragment rzeczywistości. To niewątpliwie odstępstwo od postmodernistycznej, nieco pysznej bezradności, właściwej dla awangardowych kierunków współczesnej polskiej poezji. Być może, niebawem, z podobnych strategii pisarskich narodzi się manifest poezji, której głównym wymiarem stanie się zaangażowanie w rzeczywistość. Nie sądzę, żeby przyjęło ono formę polityczno-społecznego światopoglądu. Trudno wymagać od dzisiejszego poety, żeby przestał być indywidualistą. Paradoksalnie, siłą tej poezji są wątpliwości, a jednocześnie jest nią wiara, że realne trwa dzięki temu, co niewysłowione. Bowiem metafizyka to niejawny, ale chyba najbardziej istotny wymiar twórczości Koła Młodych działającego przy łódzkim oddziale Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.”
Pławię się do woli
Bardzo lubię przeglądać najróżniejsze fotoblogi. Często zdarza mi się skomentować jakieś zdjęcie jednym słowem: "poezja". Bo dobry kadr jest metaforą, czasem całym wierszem - ma pierwszy, drugi plan, zwrotkę, puentę. Dlatego jeśli chcesz pisać, nie siedź nad kartką. Idź, syć oczy, a potem usiądź w fotelu i opisz co widziałeś.
Pies biegł plażą i gryzł taflę morza "ostrożnie obwąchuje toń / i szturcha łapą, bodzie, drażni morze / jakby zaczepiał ogromne stare zwierzę. // Weź go lepiej na smycz. / Nie trzeba, morze jest smyczą." ("Wczoraj widziałam psa, na brzegu morza".)
Czasem wiersze nie chcą być wielkimi płótnami w szerokich ramach, nie lubią puszyć się w galerii czy muzeum. To grafiki. To porównanie przyszło mi do głowy zanim przeczytałem na okładce, że poetka studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w W-wie. Przyszło mi ono do głowy przy lekturze wiersza "Pozowali za marne pieniądze", wiersza z nagą modelką, która marudziła "Inspirować się mną, nie kopiować".
Trudno odmówić Dąbrowskiej wszechstronności. Zmysł obserwacji - to jedno, drugie to słuch - natchnieniem bywa dźwięk... ("Budzi mnie hałas miotły"). Autorka stosuje synestezję: "miotła jest głośniejsza od słońca", uosabia przedmioty "latarka przy kierownicy chucha w mrok, liczy uśpione sylwetki (...) i mówi mi jak bardzo jestem / poza zasięgiem światła", ("Odcięli mi prąd"), czasem rezygnuje z naturalizmu na rzecz surrealu - deptanie kapusty staje się wychodzeniem z tunelu rodem z wizji "Życie po życiu"("Pierwszą warstwę"). Pozbywa się osobistego tonu, by wyobrazić sobie co myślą ulotki: "w rytm ziewnięć, modlitw, zerknięć na zegarek / liczenia drobnych na kawę. // Skraść włos. Usłyszeć puls. Dotknąć sprzączki, guzika, wdychać ciepło." ("Gdy ludzie czekają, wyruszają w drogę"), co czuje katedra - "gdy patrzę pod nogi, widzę tych co patrzą w gwiazdy / I widzę gwiazdy - wciąż patrząc pod nogi" ("Katedra")
Dostrzega coś obok czego możnaby, niesłusznie, przejść obojętnie. Wie kiedy nacisnąć spust migawki. Opis fikuśnych fryzur i strojów pasażerów autobusu kończy puentą ("ozdobne kołatki kołaczą / do surowych świątyń") ("Czarne poletka zagrabione")
niedziela, 19 lipca 2009
Śmierć inteligenta
Autor: Piotr Gajda
czwartek, 16 lipca 2009
Zmowa i chybione werdykty
Autor: Krzysztof Kleszcz
Zacytuję tu główne tezy z artykułu: "zaczynam odczuwać niepokój, obserwując w ostatnich latach fakt “niezałapywania się” na podium wielu oryginalnych zjawisk, a przez “podium” rozumiem obszar zainteresowania krytyki, mediów i czytelników."
i "Akceptacja Biura nobilituje zbyt automatycznie, stając się wodą na młyn dla leniwych dziennikarzy i recenzentów łasych na gotowce podsuwane przez Biuro, ślepo przyklaskujących tak tworzonym schematom i hierarchiom."
Karol Maliszewski to krytyk i poeta, fascynat współczesnej poezji polskiej. To człowiek, który potrafi ogarnąć jej złożone terytoria - nieznane zbyt leniwym krytykom, człowiek, który „czyta wszystko”. Skromny - swą działalność krytyczną prowadzi z poczuciem pewnej misji do wypełnienia.
I jeśli Karol Maliszewski - związany przecież z Biurem Literackim jako odpowiedzialny za Połów 2008, zauważa niepokojące zjawisko - to musi coś w tym być.
Z tym, że - to co Karola Maliszewskiego niepokoi, mnie frustruje.
Potwierdza to co czułem - wg mnie sporo nominacji do różnych nagród i werdyktów było na zasadzie "the winner takes it all"...
Jako debiutant (moja książka ukazała się dosłownie w ostatnich dniach 2008 r.) nie mogłem mieć wielkich aspiracji, by zgarniać nagrody literackie. Ale śledziłem nominacje i chciałem je chociaż rozumieć – na próżno.
Według Maliszewskiego "dziwne werdykty": to książki Sendeckiego "Trap" i Basińskiego "Motor kupił Duszan". Ja poszedłbym dalej: wybór książki kabaretowej na najlepszy debiut roku to, nazwijmy rzecz po imieniu, zwyczajna kpina, to prztyczek w nos dla poetów, albo i gest wykonany środkowym palcem. „Jesteście w niszy!” – tak zrozumiałem ów werdykt. „A wasz kolega, zobaczcie!, jest przed prognozą pogody!” Zaznaczam, że pan Basiński jest Bogu ducha winny. Jak dają nagrodę, to wziął. Rzecz dotyczy jurorów i ich „spojrzenia na poezję”.
Rywalizujące wtedy z książką Basińskiego - książki Elsnera i Mosiewicz - to poezja, w pełni tego słowa znaczeniu. Co ugryzło wtedy jurorów?
A nagroda za książkę roku dla Miłobędzkiej? I to wśród zapewnień o jednogłośnym werdykcie, o wyjątkowości ? Karol Maliszewski ma wątpliwości ("nigdy nie zdecydowałbym się nazwać go poetycką książką roku. Pani Krystynie należy się nagroda za całokształt i nie należy stosować żadnych zamienników, gdyż zaciemnia to obraz dynamiki współczesnego życia poetyckiego i stwarza fałszywą perspektywę.")
Ja bym to nazwał dosadniej. To jeden z najbardziej chybionych werdyktów nagród literackich. Jest tu jeden dobry wiersz (ten z wersem: "o co ci idzie, dziecino? / o blask słowa słońce? / o słońce? / o które?”. I tyle - nic więcej. Książka, którą można przeczytać w kilka minut, fajne białe kartki! Z której można wysnuć - błędny!!! - wniosek – „poezja się skończyła”.
Karol Maliszewski próbuje tłumaczyć lenistwo krytyków, ich małą asertywność, strach i klakierowanie. Pisze, że opisywanie nieodkrytych terenów to jedno, ale drugie - znaleźć chętnego na wydrukowanie. No i tu rzeczywiście wskazuje na problem trudny do przejścia. Wydawca czasopism ma prawo żądać, by pisać o książkach, które są dostępne w księgarniach. A książek wielu wydawnictw zwyczajnie nie ma w empikach, księgarniach, hurtowniach. I tego się nie przeskoczy, niestety.
I jeszcze jedno - Karol Maliszewski - wypowiada niezwykle miłe słowa o środowisku łódzkim. "Moim zdaniem, tym razem najciekawszy debiut związany jest ze środowiskiem łódzkim. (...) A ten intrygujący debiut to Luna i pies. Solarna soldateska Izabeli Kawczyńskiej. (...) Oprócz Kawczyńskiej tworzą i wydają w Łodzi inni. Te nazwiska warto zapamiętać: Monika Mosiewicz, Przemysław Owczarek, Krzysztof Kleszcz, Michał Murowaniecki, Rafał Gawin, Robert Miniak, Piotr Gajda, Konrad Ciok, Magdalena Nowicka, Justyna Fruzińska." Świetnym pomysłem było wydanie "Antologii łódzkich debiutantów" - dzięki niej mogliśmy wszyscy być dostrzeżeni wyraźniej.
Zmowa? Chybione werdykty? Trzeba z tym żyć, przełknąć gorzkie.
Nowy numer "Arterii" - Dziecinada
O najnowszym wydaniu pisze redakcja:
„Jeśli zgodzić się ze stwierdzeniem, iż za wszystkim, co nowe w literaturze i sztuce kryje się ‘dziecięca’ pasja, temat numeru może wydać się wystarczająco usprawiedliwiony. Nasza Dziecinada jest jednak ‘eposem’, który szuka odpowiedzi na szereg innych pytań: czy artysta to dziecko, które usiłuje się rozpoznać w lustrze własnych dzieł?; jaka siła drzemie w dzieciństwie, że fascynuje ono tak wielu adeptów literatury? ; dlaczego dziecko jest w kulturze tak ważną figurą egzystencjalną, filozoficzną, religijną i mistyczną? Pytania można by mnożyć. Spróbowaliśmy znaleźć odpowiedzi na kilka z nich w różnych działach i formach.
Kolejne etapy ‘Dziecinady’ opisuje szczegółowo spis treści, czyli ‘plac zabaw’. Felietony, reportaże i artykuły krytyczne stawiają babki-diagnozy w dziale ‘gra w klasy’, proza, poezja i dramat bujają na ‘huśtawce’, kondycję dzieciaków sprawdzamy w dziale wywiadów na ‘grze w dwa ognie’, a w dziale recenzji poddajemy ich opanowanie ‘w grze na nosie’. Żłobek dla najmłodszych czytelników nazwaliśmy ‘arteryjkami’. Ponadto dziatwa uprawia fiołki w stałych rubrykach” ‘Co do joty’ – Zdzisław Jaskuła i Jerzy Jarniewicz barują się z odwiecznym tematem dzieciństwa; ‘Nóż w płycie’ – w autystycznym stereo Piotr Gajda sprawdza wytrzymałość muzycznych zabawek; ‘Maseczki’ – Paulina Ilska wzrokiem Meduzy wpatruje się w twarze lalek; ‘A (tak) na marginesie’ – Krzysztof Kleszcz godzi w temat ze swej retorycznej procy. Do numeru dołączyliśmy książkę Mariusza Moronia ‘Pali, zalewa, burzy’ – drugi tom wierszy naszego przyjaciela, którego dwa numery temu pożegnaliśmy na drodze do świata ‘gdzieś tam’, po drugiej stronie dzieciństwa”.
Ponadto w numerze między innymi:
- „Ułamki zdruzgotania” – z Ludwikiem Dornem rozmawia Przemysław Owczarek;
- „Raport z dziecięcego pokoju” – notatki z pamięci Karola Maliszewskiego;
- „Dzieci u Iana McEwana” – o trzeciej powieści angielskiego autora pisze Sławomir Kuźnicki;
- „Marzy mi się thriller erotyczny” – zapis rozmowy Magdaleny Nowickiej z Wojciechem Kuczokiem;
- „Honet ‘Dziecko’ i dzieci Honeta - nieustanna mediacja” – krytyczne podsumowanie twórczości Romana Honeta, o które pokusił się Przemysław Owczarek;
- „Dzieci Mekongu” - o dziecięcym państwie Khmerów pisze Piotr Gortat;
- co łączy lidera Pet Shop Boys z Johnem Betjemanem, Zeldą Fitzgerald i św. Mateuszem – wyjaśnia Eryk Ostrowski;
- na kanwie starych fotografii ze swojej kolekcji snuje opowieść Jacek Dehnel;
- recenzje: Marcin Orliński (M. Woźniak „Iluzjon” ), Magdalena Wicherkiewicz (P. Quignard „Noc seksualna”), Michał Stępniak (Jaś Kapela „Stosunek seksualny nie istnieje”), Rafał Gawin, Michał Murowaniecki (S. Elsner „Antypody”);
- wiersze Łukasza Jarosza, Piotrka Kuśmirka, Agaty Zuzanny Jabłońskiej, Magdy Orlińskiej, Tomasza Bąka, Joanny Przybylskiej, Marcina Badury, Krzysztofa Ciemnołońskiego, Tomasza Jamrozińskiego, Eli Dul, Kacpra Płuski;
- opowiadania autorstwa Marcina Bałczewskiego, Michała Świątka, Pawła Sarny, Olgierda Dziechciarza, Moniki Sommerfeld-Matuli;
- fotografie Agnieszki Owczarek-Kowalskiej i ilustracje i rysunki Marzeny Łukaszuk…
oraz wiele innych, ciekawych pozycji.
Najnowszy, 1 (4) /2009 numer Kwartalnika Literacko-Artystycznego „Arterie” już od końca lipca do kupienia w salonach sieci „Empik”.
Zapraszamy!!!
Protest
„Drodzy Koledzy i Przyjaciele,
w sobotę 27 czerwca miała miejsce ostatnia, po 18. latach nieprzerwanego ukazywania się w eterze, emisja audycji Wacława Tkaczuka "Wiersze z gazet i czasopism". Ile ona znaczy dla poezji, poetów i czasopism literackich wiecie sami. Mieliśmy w radiu mało, teraz nie mamy nic. Audycja zawieszona jest na czas wakacji, tj. do 26 września, ale wszystko wskazuje na to, że już nigdy nie wróci do sobotniej ramówki (nieoficjalnie mówi się o przedłużeniu letniej ramówki do końca roku). Trudno się z tym pogodzić, więc proszę o przyłączenie się do protestu polegającego na wysłaniu krótkiego liścika do dyrektora radiowej Dwójki, p. Pawła Milcarka. W załączniku przesyłam list, który sam wysłałem, można się nim posłużyć jako wzorem, można go po prostu skopiować i wkleić, można posłużyć się którąś jego cząstką, można go przeredagować i wpisać swoją refleksję, ale przede wszystkim, wysyłając, trzeba pod listem wpisać swoje imię nazwisko i miejsce zamieszkania. W temacie wiadomości można wpisać: Wiersze z gazet i czasopism.
Niżej adresy internetowe, na które można wysłać list.
Dziękuję i pozdrawiam -
Krzysztof Kuczkowski”
pawel.milcarek@polskieradio.pl
dyrektor.dwojka@polskieradio.pl
A oto wspomniany list z załącznika:
Sz. P.
Paweł Milcarek
Dyrektor Programu 2. Polskiego Radia
__________________________________
„Szanowny Panie Dyrektorze
ze smutkiem i rozczarowaniem przyjąłem informację o zawieszeniu na czas wakacji emisji sobotniej audycji literackiej „Wiersze z gazet i czasopism”. Znakomicie wybierane wiersze, szybka reakcja typu: „wczoraj na papierze, dziś w eterze”, erudycyjne i jedyne w swoim rodzaju komentarze prowadzącego, wybitni lektorzy, wszystko to sprawiało, że audycja red. Wacława Tkaczuka była w wielu inteligenckich domach „lekturą obowiązkową”. Zawieszenie, lub co gorsza, a czego można się obawiać – zaprzestanie emisji wydaje się mi i wielu moim kolegom i przyjaciołom znaczącą stratą intelektualną, ale i istotnym obniżeniem wartości Programu, którym Pan kieruje.
Mam przekonanie, że oszczędności poczynione na tej właśnie audycji kondycji finansowej radia nie poprawią. Ruch wywołany zmianami jest pozorny, a straty – kulturowe, misyjne – duże. Dlatego proponuję raz jeszcze rozważyć celowość zawieszenia cotygodniowej audycji „Wiersze z gazet i czasopism”.
Łącząc wyrazy poważania –
W międzyczasie sprawa nabrała szerszego kontekstu, w środę - 8 lipca 2009 roku - radiowa Dwójka zamilkła na 24 godziny. Był to protest zespołu Programu 2 Polskiego Radia przeciwko dramatycznemu spadkowi finansowania jej misji. Pogarszająca się sytuacja finansowa radiowej Dwójki zmusiła dziennikarzy do tej wyjątkowej formy protestu – swój apel kierowali do słuchaczy, przyjaciół, środowisk twórczych, kolegów dziennikarzy i tych, którzy decydują o losie publicznych mediów. "W tym roku nie stać nas już na organizację Festiwalu Muzycznego Polskiego Radia, z anteny znika twórczość współczesna, zarówno literacka, jak i muzyczna”.
Z powodu wyjazdu p. Krzysztofa Kuczkowskiego dopiero w dniu wczorajszym otrzymałem od niego zgodę na umieszczenie treści wspomnianego maila i wystosowanego do Dyrektora Programu 2. Polskiego Radia listu na „Białej fabryce”. Cel jest szczytny, warto oprotestować decyzję dysydentów skierowaną przeciwko polskiej kulturze!
Premiera w Biurze Literackim
środa, 15 lipca 2009
Analogowy upływ czasu
Biuro Literackie i reszta świata?
Autor: Piotr Gajda
Felieton Karola Maliszewskiego „Poezja, czyli zmowa recenzentów” można przeczytać tutaj: http://niedoczytania.pl/?p=4752
wtorek, 14 lipca 2009
Magazyn Materiałów Budowlanych - Antologia w "Cegle"
poniedziałek, 13 lipca 2009
Nienormalny pociąg do grafomanii
niedziela, 12 lipca 2009
W poszukiwaniu straconego czasu
Propozycja
-----
za Reymont.pl:
Tkanina i poezja - tak zatytułował swą dużą wystawę prof. Andrzej Marian Bartczak. Ten znany grafik, malarz i rysownik jest absolwentem Wydziału Tkaniny łódzkiej uczelni plastycznej (specjalność dyplomowa: druk na tkaninie). Jego rozległe zainteresowania obejmują też książkę artystyczną i miniaturę poetycką o filozoficznym charakterze. W swoich interdyscyplinarnych pracach bardzo często łączy rysunek, monotypię, tkaninę i słowo. Tkanina jest w nich podstawą działań rysunkowych, graficznych, malarskch, kompozycji kolażowych i książek artystycznych. Ale i sam rysunek, tworzony z bardzo wyrazistej, przypominającej nić linii, może kojarzyć się ze splotem tkackim, w którym poszczególne przedstawienia (często wykorzystywane gotowe druki - mapy, gazety, widokówki) tworzą kanwę dla graficznych interwencji. Złożoność świata jest tu zobrazowana warstwową kompozycją, do której wprowadzone zostaje słowo. Słowo traktowane jest przez autora niezwykle poważnie, obdarzone mocą porządkowania chaosu przedstawień. Z drugiej strony, parafrazując Cammingsa, Bartczak twierdzi, że malarz jest więźniem literatury. Więźniem tekstu, więźniem biblioteki, która przypomina labirynt/w którym/monstrualny dozorca/podejrzliwie ale stanowczo/kieruje w niewłaściwą stronę. Swoje i cudze teksty artysta zapisuje kolorowymi kredkami na zwieszających sie z sufitu na podłogę długich pasach tkaniny. Stosując system podkreśleń i zmian koloru, interpretuje umieszczane w swych pracach zdania. Odręczne, ale bardzo staranne, wypracowane pismo daje wrażenie obcowania z kartami intymnego dziennika malarza.
Imponująca wystawa w Muzeum Włókiennictwa oferuje zwiedzającym setki prac (można by nimi zapełnić dwa piętra muzeum) do oglądania i czytania. Ciekawostką jest nawiązująca do Kurta Schwittersa praca "Dada" z 1988roku, obiekt przestrzenny nagrodzony brązowym medalem na Międzynarodowym Triennale Tkaniny w Łodzi.
Andrzej Marian Barczak urodził się w 1945 roku w Kutnie. Studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi (obecnie Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego) na Wydziale Tkaniny w latach 1963-1969. Dyplom z wyróżnieniem u prof. Hanny Orzechowskiej - specjalizacja: druk na tkaninie - w roku 1969. Tkaninę unikatową studiował u prof. Janiny Tworek-Pierzgalskiej, malarstwo u profesorów Stanisława Byrskiego i Stanisława Fijałkowskiego, kompozycję u prof. Lecha Kunki. W 1971 roku podjął pracę pedagogiczną i dydaktyczną w macierzystej uczelni jako asystent prof. Stanisława Fijałkowskiego na Wydziale Grafiki w Pracowni Technik Drzeworytniczych (kieruje nią od 1975 roku). Od 1984 do 2008 kierownik Katedry Grafiki Warsztatowej. Ponad 100 wystaw indywidualnych w wielu miastach Polski, w Austrii (Wiedeń), Belgii (Bruksela, Mons, Ostenda, Stavelot), Bułgarii (m.in. w Sofii), Francji (Paryż), w Niemczech m.in. Brema, Bonn, Mülheim), Szwecji (Falun), USA (Philadelphia), Włoszech (Urbino). W latach 1969-2009 udział w ponad 400 wystawach zbiorowych, okręgowych, ogólnopolskich, międzynarodowych, sztuki polskiej za granicą, w konkursach, aukcjach, targach sztuki. Jego prace znajdują się w wielu muzeach, bibliotekach, prestiżowych kolekcjach publicznych polskich, europejskich i amerykańskich, także w kolekcjach prywatnych na całym świecie. Około 50 nagród, wyróżnień i medali za twórczość i wybitne osiągnięcia w pracy dydaktycznej w wyższym szkolnictwie artystycznym; m.in. Nagrody Ministra Kultury i Sztuki 1977 (III st.), 1985 (II st.), 1991 nagroda indywidualna za wybitne osiągnięcia artystyczne i dydaktyczne. Autor zbioru poezji "Na porcelanie" (Europejskie Centrum Kultury LOGOS, Łódź 2008).
Centralne Muzeum Włókiennictwa, ul. Piotrkowska 282
piątek, 10 lipca 2009
Wierzba piasek sasanka i kłos
plastyka WSSP w Łodzi). Na pierwszej stronie autograf i dedykacja dla mojej mamy.
Wiersze, pisane inaczej niż dziś. Dużo "enterów" (pojedyncze słowa w wersach). To, że język poetycki ewoluuje, jest oczywiste. Wspomniany na początku przeze mnie Asnyk, pisał "Nie depczcie przeszłości ołtarzy", pamięć o Gabrysiewicz to sprawa oczywista.
Pomysł na tomik, zadedykowany "Mojemu miastu", zatytułowany "Ariadna 67" to połącznie skojarzeń: mitologicznej nici Ariadny i tego, że Tomaszów to miasto włókiennicze. Autorka stylizuje wiersz na góralszczyznę ("Kan ci to"), wspomina czasy wojny ("Męczennikom Zapiecka"), podziwia pisarzy, poetów i malarzy, których ceni (Goya, Staff, Jasnorzewska, Andersen, Norwid), niebanalnie zachwyca się przyrodą ("w trawie lepiężnik rozsypał się biały" w "Erotyku Tatrzańskim"; "mówię / córa Mazowsza / wierzba piasek sasanka i kłos" w "Kręgu"), obficie przywołuje mitologię.
W najciekawszym wierszu "Na ranną zmianę" pisze o kobietach jadących do pracy "ociężałość żylaków / otwiera świt ", "sprawne / napięte / kapłanki kultów nowych / rumienią się nieśmiało / o dobre słowo". A w tytułowym utworze: "Tezeusz / dziś nie musi / błąkać się wśród murów / nie czyha / w labiryntach / rywal Minotaur / Ariadna złote wątki / zarzuciła w krosna / drobną dłonią ujarzmia / nieposłuszne nici / Może inna dziewczyna / strojąc się w sukienkę / słowa wyznania znajdzie / zgubione / w osnowie." Dziś gdy tomaszowski przemysł włókienniczy upadł, sentyment każe pochylić się nad poezją.
czwartek, 9 lipca 2009
Zapadanie się w tło
TADEUSZ DĄBROWSKI "CZARNY KWADRAT", Wyd. a5, 2009
Autor: Krzysztof Kleszcz
1.
Pani A, nie lubi poezji. Wyobrażam sobie jak czyta ostatni wiersz z książki Tadeusza Dąbrowskiego.
Dodajmy, że te grzechy to cały czas szóste przykazanie: ściąganie erotyki z netu, pożądliwe myślenie o kobietach (nawet w czasie podniesienia na mszy). Poeta wie, ze grzesznik, który mówi o Bogu jest przekonujący daleko bardziej niż kameduła bosy. No i są tu współczesne rekwizyty: jotpegi, webcamy, kluby go-go. Egzystują sobie obok różańca, procesji, stygmatu.
23-letni Tadeusz został zmuszony przez babcię do obejrzenia setnej kopii dokumentu o cudach. ("To wszystko przypominało real tv. Dlatego uwierzyłem."). 26-letni bawi się w powiększenie zdjęcia aktu ("powiększałem je do granic ekranu, do granic rozdzielczości (...) chcąc za ostatnim kliknięciem przeskoczyć na drugą stronę, obejrzeć duszę albo przynajmniej siebie rozklikanego"). Ten wiersz pt. "Rozdzielczość", gdyby ktoś pytał, mógłbym uznać za najlepszy wiersz jaki czytałem, ("A dalej już nic więcej nad szare prostokąty poukładane ściśle jak cegły w murze, jak kamienie w ścianie płaczu (...)"). 30-latek w wierszu bez tytułu ze strony 7 konstruuje wyjątkowej urody metaforę, zapadanie się w czerń: "Powoli przesuwam pasek kontrastu i z mlecznej nicości wyłania się kształt, który staje się rzeczywisty w połowie skali, a potem znów zapada się w tło.
Też postanowiłem się pobawić suwakiem paint-shopa.
"A potem bardzo chciałem wierzyć w Boga i dostałem klapsa, klaps rozłożony był na wiele lat, więc odczuwałem go jak pieszczotę" ("Pieszczota", s.8); "Umyj mnie - prosi ciało, bo w nocy narozrabiało." (* * *, s.9); "Mogłabyś spojrzeć na mnie, lecz tylko mówisz - milczysz." (* * *, s.23); "Chodzę po pustym mieszkaniu, prawie nie pamiętam zapachu, śmiechu, płaczu dzieci, które tu żyły." (* * *, s.40); "słowo jak dwa ciała / tasowane przez noc" ("słowo", s.41); "W czasach, gdy niewykorzystane minuty przechodzą na następny / miesiąc. Przegapiłem swój moment." ("Przegapiłem swój moment", s.39).
Pamiętam dwie skrajne emocje przy lekturze wierszy TD: chichot i wzruszenie. Chichotałem przy wierszu "Fragmenty dyskursu miłosnego" z tomu "Te Deum" ("To jest fajka - usłyszałem odpowiedź kobiety(...)"), jako wzruszacz zadziałał na mnie wiersz o ojcu "Tyle miłości, z którą / nie ma co zrobić." (* * *, s.17).
Chyba jednak najbardziej zapamiętam z nowej książki motyw "rozczarowania poezją". "Poezja, jeśli jest,(...)" - pisze autor na stronie 11. W innym miejscu zaś "odpowiadam: nie, poezja już nie istnieje." (* * *, s.26). Motyw (na szczęście, bo się martwiłem !!!!) znajduje niesamowite rozwiązanie:
"1. poezja jest wtedy / gdy czujesz / to / coś // czujesz? 2. (jeżeli nie / przeczytaj wiersz / ponownie)." ("Do skutku", s.44)
Zmory
sobota, 4 lipca 2009
Poezja recreativo
Autor: Piotr Gajda
W tym roku zgodnie z wypracowaną już tradycją odbył się Turniej Jednego Wiersza o tematyce przyrodniczej, zawody sportowe (rzut dyskiem i mini-oszczepami do wyznaczonego celu), był grill, możliwość kąpieli w pobliskiej Pilicy (z której skorzystał, kto chciał) oraz spacer po lesie. A wszystko to z uśmiechem na ustach i w totalnym regulaminowym i organizacyjnym chaosie, luz, blues, na niebie chmury. Ale rozpadało się dopiero wówczas, kiedy już wyjeżdżaliśmy z Taraski obdarowani gadżetami, które „wywalczyliśmy” w TJW i w konkurencjach sportowych „w stylu wolnym”. Pewnym „novum” tegorocznej Biesiady Literackiej była krótka prezentacja naszych debiutanckich tomików – przy ognisku rozbrzmiały wiersze z „Ę” i z „Hostelu”. Wypoczynek, rekreacja i poezja. Tak, tym razem w tej właśnie kolejności.