niedziela, 4 października 2009

Nike dla poety!



Autor: Piotr Gajda

Tkaczyszyn-Dycki laureatem Nike 2009. Nike to nagroda za książkę roku. Jej laureata wyłania się w trzech etapach. Do pierwszego jury nagrody typuje 20 nominowanych. Do drugiego etapu 7, spośród których wybiera autora najlepszej książki roku. W tej edycji jury pod przewodnictwem Grażyny Borkowskiej, w składzie: Edward Balcerzan, Tadeusz Bradecki, Kinga Dunin, Tomasz Fijałkowski, Marcin Król, Dariusz Nowacki i Marta Wyka Nike 2009 wręczyło tym razem poecie, Eugeniuszowi Tkaczyszynowi-Dyckiemu za „Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach”. Tkaczyszyn-Dycki otrzymał statuetkę Nike dłuta prof. G. Zemły oraz czek na 100 tys. złotych. Wśród siedmiu finalistów nagrody znalazło się pięć powieści, jeden tom wierszy i jeden zbiór reportaży: "Gesty" Ignacego Karpowicza, "Pałac Ostrogskich" Tomasza Piątka, "Królowa tiramisu" Bohdana Sławińskiego, "Fabryka muchołapek" Andrzeja Barta, "Bambino" Ingi Iwasiów, "Piosenka o zależnościach i uzależnieniach" Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego oraz "Gulasz z turula" Krzysztofa Vargi. Warto wspomnieć, że Dycki zdobył w tym roku także Nagrodę Literacką Gdynia, której jest dwukrotnym laureatem (po raz pierwszy otrzymał ją w 2006 roku za tom „Dzieje rodzin polskich”).


sobota, 3 października 2009

Złoty Środek - w tarczy



Autor: Piotr Gajda

W ostatnim numerze „Toposu” czytam notatkę Karola Maliszewskiego pt. „Udane schadzki z rzeczywistością”, a w niej o laureatach tegorocznej, V edycji konkursu „Złoty Środek – Łódź-Kutno 2009”. Cieszą zwłaszcza słowa poświęcone laureatom, których zna się osobiście, a wreszcie, z którymi razem się debiutowało. Cieszą, bo oddychało się często i gęsto tym samym powietrzem, poznawało te wiersze na długo zanim ułożyły się w tomik. To tak, jakby ceną nagrodę otrzymał kolega/koleżanka z ławki a przy okazji grono pedagogiczne dostrzegło, że zdolny/zdolna uczeń/uczennica chodzą z nami do tej samej klasy - Va. Oto, co napisał o tym Karol Maliszewski: „Kolejny, niezwykle interesujący debiut związany jest ze środowiskiem łódzkim. Od czasu do czasu życie duchowe poetyckich regionów wskakuje na wyższe obroty i zaczyna się tam dziać coś, co wprawia w zdumienie miejscowych, jakby uśpionych starych literatów. Wysypowi talentów towarzyszy organizacyjna chęć, by owe talenty wypromować. Przed laty towarzyszyłem takiej właśnie przygodzie Katowic i okolic; i nie tylko ja nazwałem ten twórczy ferment „śląskim boomem”. Nazwiska wtedy wypromowane wiele dzisiaj znaczą w poetyckim Parnasie. Nie wiem, czy tak będzie z Łodzią i okolicami. W tej chwili wyrosło tam i wchodzi do literatury interesujące pokolenie. A ten intrygujący debiut to „Luna i pies. Solarna soldateska” Izabeli Kawczyńskiej. Jeśli otrząśniemy się z wrażenia nadmiernej barokowości jej języka i przedrzemy się na drugą stronę piętrzących się obrazów, docierając do ukrytego sedna, to czeka nas przeżycie i wzruszenie. Kawczyńska pokazuje, jak wiele jeszcze można zrobić z tropów, które wydawały się całkowicie zużyte, jak można być zaskakująco świeżym w granicach znanych metafor, a tradycję potraktować lekko, niczym trampolinę do skoku w poetycką nieobliczalność nieobliczalność nieskończoność. Ta poezja ma w sobie magnetyczną siłę, a to znacznie więcej niż zwyczajowa sprawność i stylistyczna poprawność. Oprócz Kawczyńskiej tworzą i wydają w Łodzi inni. Z długiej listy nazwisk wymieniam nazwisko Krzysztofa Kleszcza, który też zadebiutował w ubiegłym roku. Zadebiutował, wystawiając język, jąkając to swoje „ę”. Zmylił mnie, bo miałem jakieś lingwistyczne skojarzenia. A to szczery i wrażliwy opowiadacz z prawdą w głosie i dziwną czystością wyrazu, siłą i świeżością frazy przypominającą swą energią wczesnego Podsiadłę. Cieszę się z takich poetów, przypominają, że warto wierzyć w poetycko udane schadzki z rzeczywistością”.

"Topos" Nr 3 (106) /2009

czwartek, 1 października 2009

W twardej walucie





Autor: Piotr Gajda
Pod koniec lipca br. NBP wprowadził do obiegu trzy monety upamiętniające 65. rocznicę Powstania Warszawskiego. Na dwóch z nich ( srebrnych, platerowanych złotem dziesięcio-złotówkach) znaleźli się dwaj poeci walczący i polegli w powstaniu – Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy. Monety z ich podobiznami zostały wybite w nakładzie 100 tys. sztuk każda. Obie zaprojektowała Roussanka Nowakowska. Moneta z wizerunkiem Baczyńskiego posiada rdzeń ze srebra i pierścień ze srebra platerowanego złotem, z Gajcym – rdzeń wykonany ze srebra platerowanego złotem i pierścień ze srebra. Ich wartość kolekcjonerską NBP ocenił na 72 zł. za sztukę. Ciekawe, kto ze współczesnych polskich poetów za kolejne 60 lat pojawi się na wydawnictwach NBP? Adam Wiedemann, Edward Pasewicz, Roman Honet, Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, a może Jacek Dehnel?

Warto też wspomnieć o monetach z Czesławem Niemenem wydanych w ramach serii „Historia Polskiej Muzyki Rozrywkowej”. Narodowy Bank Polski poświęcił Niemenowi dwie monety srebrne – obie o nominale 10 zł, ale różniące się kształtem, a także z monetę obiegową o nominale 2 zł, wykonaną ze stopu Nordic Gold. Wszystkie ukazały się w drugiej połowie czerwca br. Rewersy monet srebrnych przedstawiają stylizowane wizerunki okładek albumów z utworami artysty – „Sen o Warszawie” (moneta okrągła) i „Katharsis” (moneta kwadratowa). Z kolei na awersach srebrnych dziesięciozłotówek, a także na rewersie monety dwuzłotowej widnieją portrety Niemena. Monety srebrne wyemitowane zostaną w nakładach po 100 tysięcy sztuk każda, a obiegowe dwa złote – w nakładzie 1,4 mln sztuk. Projektantem wszystkich monet jest Robert Kotowicz. Czesław Niemen znany był ze swojej indywidualnej drogi twórczej, podczas której niejednokrotnie korzystał z wierszy Iwaszkiewicza, Tuwima, Mickiewicza, Przerwy-Tetmajera, a przede wszystkim Norwida (niezapomniany „Bema pamięci żałobny rapsod” z „Enigmatic”). Srebrne monety można kupić w cenach: okrągła – 64 zł, kwadratowa – 75 zł.

Kobieta



Autor: Piotr Gajda

Miejska Biblioteka Publiczna w Tomaszowie Mazowieckim już po raz XXVI organizuje Turniej Jednego Wiersza pt. „Kobieta”. Mimo, że konkurs odbywa się w formule TJW, jego organizatorzy oczekują na przesłanie drogą pocztową zestawu wierszy (maksymalnie trzy), spośród których powołane jury wytypuje najlepsze teksty, a ich autorzy otrzymają nagrody i wyróżnienia. Zamknięcie turnieju nastąpi 20 października (decyduje data stempla pocztowego), a rozstrzygnięcie około 20 listopada. W latach ubiegłych laureatami TJW pt. „Kobieta” byli m.in. Piotr Macierzyński, Wiesław Przybyła, Ela Galoch, Natalia Zalesińska i Mariusz Cezary Kosmala. Szczegóły na stronie http://www.mbptomaszow.pl/ w dziale konkursy.

środa, 30 września 2009

Hałas


Autor: Piotr Gajda

Poeci dajmy na to z Miastka nie lubią tych z Puław. Zwalczają się „nicki” na portalach poetyckich. Toczą „wojnę” ci, których przyjaciele i znajomi nie dostali „WIELKIEJ NAGRODY” przeciw tym, co dostali choćby nominację. „Młodzi” zwalczają „starych” i wysyłają ich na dryfującą krę. Sami chcą pustoszyć ląd i proponują do towarzystwa wyłącznie „siebie” mimo tego, że to poskutkowałoby najmniej tym, iż nie wpuszczono by nas do porządnej restauracji ani hotelu. Przemysł turystyczny i tak by upadł pomimo sporządzonych naprędce listy „NAJGORSZYCH, NAGRADZANYCH, DOSTRZEŻONYCH i WYTYPOWANYCH POETÓW”, niewątpliwie potrzebnej po to, żeby już teraz zorientować się jak bardzo złe są ich debiuty, nieważne, że jeszcze będziemy musieli na nie trochę poczekać. Posiądźmy wiedzę już teraz, żeby później nie było…Na szczęście wszystko to jest winą krytyków (broń Boże, nie naszą!). Zamiast wybierać „z tego, co przyszło” mogli przewidzieć, że gdzieś indziej bije serce rodzimej poezji i nie powinni dać mu się zatrzymać. I odwołać natychmiast wszelkie konkursy, na które i tak przychodzi sterta makulatury, a w dodatku trzeba będzie ją wydać. Tylko im współczuć, a śmiać się z poetów, którym nie udało się napisać książki w trzy tygodnie i pobić rekordu.

wtorek, 29 września 2009

Supełek



Autor: Piotr Gajda

Poeci blogują i chwała im za to! Skoro mogą politycy, to i oni też – przynajmniej pożytek z tego większy, bo za ich aktywność nie zapłaci jak w pierwszym omawianym przypadku i tak w końcu podatnik. Dlatego bez żadnych zobowiązań wynikających z wprowadzenia przez Sejm RP kolejnej ustawy, miło mi poinformować o powstaniu nowego, poetyckiego bloga autorstwa Magdy Gałkowskiej i Rafała Barona noszącego jakże nośną, ale i zobowiązującą nazwę – „Związani językiem”. Ich blog właśnie „wystartował” – zapowiadany na „nieszufladzie” jako „zrodzony z aktów obscenicznej pornografii” (pożyjemy, zobaczymy – tymczasem trzymam Was za język!).
Powodzenia!




poniedziałek, 28 września 2009

I wymrą poeci...



Autor: Piotr Gajda

Pod koniec listopada 2008 r. Biblioteka Narodowa przeprowadziła kolejne badanie z cyklu poświęconemu społecznemu zasięgowi książki. Przedmiotem zainteresowania badaczy było uzyskanie odpowiedzi m.in. na pytania jaka część społeczeństwa czyta i kupuje książki, jaka jest intensywność lektury i zakupów w ciągu roku oraz jakie książki są czytane i kupowane. Według najnowszych badań w 2008 r. czytanie książek (przeczytanie przynajmniej jednej w ciągu roku) zadeklarowało 38% badanych. Jest to najniższy wskaźnik czytelnictwa, jaki został zanotowany od czasu systematycznie prowadzonych na ten temat obserwacji, tj. od 1992 r. Odnotowana tendencja spadkowa wystąpiła we wszystkich kategoriach społeczeństwa, z wyjątkiem mieszkańców największych, ponad 500-tysięcznych miast, gdzie odsetek czytelników nawet nieznacznie wzrósł. Szczególnie wysoki spadek czytelników (w granicach kilkunastu punktów procentowych) miał miejsce wśród: 15-19-latków, osób z wykształceniem średnim i pomaturalnym, mieszkańców miast liczących do 20 tys. ludności oraz wśród mężczyzn i internatów. W ubiegłym roku czytelnicy wybierali przede wszystkim powieści obyczajowo-romansowe (18%) i sensacyjno-kryminalne (15%) oraz książki encyklopedyczno-poradnikowe (14%). Sięgali również po literaturę faktu (11%), książki dla dzieci i młodzieży (10%), fantastykę (10%) oraz lektury szkolne i podręczniki (10%), nieco rzadziej po książki religijne (7%) i literaturę fachową (7%), a sporadycznie po eseistykę i publicystykę (2%) oraz literaturę ezoteryczną (1%). W 2008 r. kupowanie książek (tzn. przynajmniej jednej w ciągu roku) zadeklarowało 23% badanych i był to – podobnie jak w przypadku czytelnictwa – najniższy odnotowany do tej pory wskaźnik zakupów. W ostatnim okresie zmniejszyła się przede wszystkim grupa kupujących rocznie 5–11 książek (z 10% w 2006 r. do 4% w 2008 r.). W 2008 r. nabywcy – inaczej niż czytelnicy – wybierali przede wszystkim książki encyklopedyczno-poradnikowe (23%), następnie szkolne podręczniki i lektury (15%), popularne obyczajowo-romansowe powieści (13%) oraz książki dla dzieci i młodzieży (10%). Nieco mniejszym zainteresowaniem cieszyła się literatura sensacyjno-kryminalna (9%), fantastyka (8%) oraz literatura faktu (8%). Rzadziej kupowano książki religijne (5%) i fachowe (4%), a sporadycznie eseistykę i publicystykę (2%).

Według autorów badań w chwili obecnej jesteśmy świadkami zmian w kulturze (wszechobecny prymat rynku i kultury popularnej) oraz w edukacji (minimum lekturowe i fragmentaryzacja lektur, testy i klucze interpretacyjne jako narzędzia sprawdzania wiedzy oraz korzystanie z ogólnodostępnych „bryków”), które również oddziałują na czytelnicze upodobania. Dowodem tego jest zainteresowanie głównie rynkowymi nowościami, tytułami „głośnymi”, literaturą popularną, poradnikami, w mniejszym stopniu klasyką, przy jednoczesnym znaczącym udziale czytelników wybierających książki trudniejsze według indywidualnych gustów i potrzeb. Zmiany te oddziałują oczywiście również na zachowania nabywców książek. Według GUS w latach 2005–2007 przeciętne roczne wydatki na książki na 1 osobę w gospodarstwie domowym nieznacznie wzrosły, jednak ich udział w wydatkach przeznaczanych na kulturę zmniejszył się w tym czasie z 5,94% do 4,93%. Dla porównania udział wydatków na zakup telewizorów wzrósł w tym czasie z 6,11% do 9,61%, a opłat za telewizję kablową z 19,48% do 21,80%.

Wśród powyższych danych opracowanych i podanych przez Pracownię Badań Instytutu Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej nie ma nic o czytelnikach i nabywcach poezji, co każe przypuszczać, że takie „preferencje” czytelnicze mieszczą się w granicach błędu statystycznego.

niedziela, 27 września 2009

Odpust w Poświętnem


Autor: Krzysztof Kleszcz

Pięć lat temu, po tym jak byłem w Poświętnem, napisałem wiersz pt. "Odpust". Opublikowany wtedy na Nieszufladzie zyskał przychylne opinie m.in. Dariusza Adamowskiego, Krzysztofa Bąka, Gila Gillinga, Julki Szychowiak, Macieja Woźniaka, Mirki Szychowiak, Marzanny Kielar... (były to piękne czasy - dziś Nieszuflada, to nie to co kiedyś). Znalazł się później w mojej książce "Ę", a dziś po pięciu latach w ostatnią niedzielę września znowu odwiedziłem Poświętne. Sytuacja natchnęła mnie poetycko. Oto efekt i kilka fotek.











Kościelscy dla Dąbrowskiego


Autor: Krzysztof Kleszcz

Prestiżową nagrodę Kościelskich zdobył Tadeusz Dąbrowski za tom "Czarny kwadrat" wydany w Wydawnictwie A5 w 2009 roku.
Recenzowałem ją na blogu -> link.

Jest przyznawana od 1962: zdobyli ją m.in. Zbigniew Herbert (1963), Jarosław Marek Rymkiewicz (1967), Urszula Kozioł (1969), Stanisław Barańczak (1972), Ewa Lipska (1972), Adam Zagajewski (1975), Ryszard Krynicki (1976), Wisława Szymborska (1990), Marzanna Bogumiła Kielar (1993), Andrzej Stasiuk (1995), Marcin Świetlicki (1996), Olga Tokarczuk (1997), Jacek Podsiadło (1998), Adam Wiedemann (1999), Wojciech Wencel (2000), Jerzy Sosnowski (2001), Tomasz Różycki (2004), Jacek Dehnel (2005), a ostatnio Jacek Dukaj (2008).

W uzasadnieniu werdyktu jury napisało: "za oryginalność poetycką wyrażającą się odwagą w traktowaniu trudnych zagadnień artystycznych i światopoglądowych. Twórczość Dąbrowskiego wyróżniająca się ostrością widzenia spraw estetycznych, egzystencjalnych i metafizycznych jest jednym z najciekawszych osiągnięć najnowszej polskiej poezji. "

Złote runo
















Autor: Piotr Gajda

Wyjeżdżając z miasta mijam po drodze fronton opuszczonego budynku biurowca, którego zdjęcie wykorzystałem na okładce swojego debiutu. Nic i nikt nie wskrzesi już dawnej fabryki, w której zdobywałem swój pierwszy zawód po to tylko, aby ani sekundy w nim nie pracować.

Spała jest oddalona o 10 km i po wyjeździe z Tomaszowa prowadzi do niej równa, asfaltowa szosa przez las, który jest częścią Puszczy Pilickiej. Przed wielu laty, jeszcze jako nastolatek, błąkając się po niej tuż przed zmierzchem, byłem ścigany przez przerażający śmiech diabła i umykałem w kierunku miasta na rowerze, a podczas ucieczki o mało nie wpadłem pod mijający mnie z naprzeciwka motocykl. Ciekawe, czy ten sam diabeł ścigał także cyklistę Przemka Owczarka?

Tuż przed wjazdem do Spały skręcam w prawo, w leśną ścieżkę prowadzącą do ukrytego w lesie grobu. Po chwili zawracam, i z powrotem wyjeżdżam na główną drogę - mijam drogowy radar (więc zwalniam), za którym wznosi się charakterystyczna wieża ciśnień, i w zasadzie jestem już w samym sercu Spały, bo po lewo mam drewniany kościółek, a zaraz za nim placyk nad sztucznym stawem – miejsce odbywania się jarmarku.

Parkuję swój samochód obok kościółka, vis a vis wejścia do polowego ołtarza, bo stąd jest najbliżej i ledwie sekundy dzielą mnie od szybszego krążenia krwi (zawsze czuję się jak trup robiąc zakupy w łódzkiej galerii).

Czasem udaje mi się kupić longplaye Perfectu, TSA, Lombardu, Maanamu, czasem nabywam „niechciane” analogii Elvisa Costello, Simple Minds, Niny Hagen, albo Jana Garbarka. Niekiedy idę na całość, i moje oczy i ręce radują się winylami Scorpio, Locomotiv GT., East, Fonografu i Omegi. Często licytuję „w ciemno” i staję się posiadaczem dzieł nikomu nieznanych zespołów takich jak Teaze, Runestaff, Das Pferd, albo Zot. Czasem bywam spełniony, kiedy udaje mi się zdobyć płyty, które kiedyś miałem i utraciłem – MWNH „Świnie”, Grzegorz Markowski „Kolorowy telewizor”, Lombard „Anatomia”, Klaus Mittffoch „Klaus Mittffoch”, Maanam „Się ściemnia”...

Niekiedy płacę za książki, ale ich wybór jest mocno ograniczony. Kupuję „Cień wiatru” Zafóna, „622 przypadki Bunga” Witkiewicza, Faulknera „Absalome, absalome!” i „Światłość w sierpniu”, a także „Okręt” Buchheima. Ale tak jest dobrze, bo jarmark to w zasadzie targ staroci, raj dla kolekcjonerów i zbieraczy rzeczy naprawdę dziwnych – medali i odznak ZSRR, monet, widokówek i sam Bóg wie, czego jeszcze…

Potem zawsze mam chwilę, żeby pospacerować i zastanawiać się nad tym jak to będzie, kiedy wreszcie wrzucę płytę na talerz gramofonu i posłucham jej po raz pierwszy. Marszrutę mam wyznaczoną już od dawna, a więc najpierw spalski żubr, potem most, z którego widziałem w rozświetlonym słońcem nurcie Pilicy ryby wielkości mojego przedramienia (Robert Miniak miałby tu pole do popisu pod warunkiem, że miałby przy sobie wędkę). Mijam domy otoczone drzewami i zastanawiam się, czy w takim domu mógłbym być naprawdę szczęśliwy. Myślę o domu, który buduje Krzysztof Kleszcz i wiem, że jemu się to uda.

Na mnie czeka miasto i jego kominy, których dymem oddychałem. Płyta obraca się i zaczyna cichutko trzeszczeć…