Autor: Krzysztof Kleszcz
ROMAN KAŹMIERSKI "Dni zimorodków", Instytut Mikołowski, Mikołów 2010.
Z mieszkającym w szwedzkim Orebro poetą, miałem okazję przed laty się spotkać. Przywitaliśmy się jak starzy znajomi, choć wcześniej znaliśmy się tylko z wierszy wklejanych na portalu Nieszuflada. Piękne to były czasy. Normal - bo taki pseudonim przyjął, wklejał po kilka wierszy w tygodniu. Miałem wrażenie, że wyskakują mu spod palców. Imponowało mi, że zwykle w każdym, była jakaś mistrzowska fraza. Podziwiałem jak potrafi swój skromny świat uczynić interesującym dla czytelnika. Byłem pewny, parafrazując "Wszystko jest w mózgu" Świetlickiego, że "Wszystko jest w Orebro".
W swej trzeciej papierowej (jeden z tomików ukazał się tylko w internecie) książce, autor zdradza swe ars poetica już na samym początku: "Zapisuję, żeby mniej się bać". Autor nie wywyższa się, nie podsuwa nam teorii filozoficznych. "Siedząc na krześle takim samym, co ty" wpatruje się w bosą piętę, czeka na telefon, doskwiera mu samotność, wspomina, czeka. "(...)czytasz po raz drugi i jesteś niemal autorem".
"Serce bije jak dresiarz, który miał trudne dzieciństwo, dlatego wybacza mu się rytm uderzeń" - nie trzeba być szczególnie empatycznym, by poczuć ból w klatce. "Serce jak dresiarz, bije celnie, kocha w pewien sposób."
Szwecja: zimą słońce jest nisko. "Przechodnie (...) Ściskają torby i parasole, i nie patrzą w niebo, jakby tam był jedynie znany im od dawna napis." Dzień trwa krótko, akurat tyle, by zająć się metafizyką: "Śmierć na łatanym etacie, po robocie moje życie to dla niej hobby." , oswajać swój strach "Cień nadal wielki jak ochroniarz po kuracji sterydami (...). Przestaję mówić o śmierci, ona obgaduje mnie w najlepsze."
To my się starzejemy? Czy "Światło jest stare, poprawia okulary, nie widzi, odchodzi." Zanotować, wejść w dzień, w wiersz jak do wody: "posłanie zrobić z piasku, kamieniem przycisnąć ubranie, żeby nie uciekło z wiatrem jak żagiel (...)."
Zobaczyć marność: "Pasażerowie śmieją się z nazw miejscowości, gdzie zlikwidowano stacje. Lotniska zmieniono w ogródki działkowe.", "Na parkingu wypasione pojazdy, a twój skóra i kości,(...)". Uświadomić sobie, że najlepszą metaforą jest szpital: "Ktoś z nocnego dyżuru przechodzi od łóżka do łóżka i nakręca zegarki w głowach.", "Latarnie uliczne są jak statywy kroplówek." I żyć z tym: "Czas zaokrągla się jak twój brzuch. Jakieś dzisiaj, jeszcze nie zajęte przez umierających: oni także wynaleźli koło. Dzięki takim cudom, da się wytrzymać codzienność." Na przekór temu, że "Każdy film, kończy się śmiercią i popiół się sypie z ekranu na podłogę".
Metafory ze znakiem jakości Kaźmierski często opiera na paradoksach: "Niczego nie pamiętam, lecz nic o mnie nie zapomina." ; "Odstawia szklankę i wraca do łóżka, zmęczony prędkością światła."; "Można by powiedzieć: pusto, gdyby nie wrzawa wszystkiego, czego brakuje."
Te wiersze pisał dobry obserwator, nadczuły na wszystko wokół, przeczuwający najgorsze. "słychać tylko płacz dziecka zza ściany, zza okna ćwierkanie pierwszych wróbli", "Zanim łyżka dotrze z talerza do ust, głód zapomina, co chciał powiedzieć.", "Wracając do domu, przypominam sobie, że go nie ma."; "Kałuża chwyta strzęp nieba(...)", "Milczenie ma tyle stron i okładki twarde jak kamień (...)", "Las śni o papierze."
Dni zimorodków - to okres uspokojenia wietrznej aury. Czas, gdy świat nieruchomieje, czas na zastanowienie.
"Serce bije jak dresiarz, który miał trudne dzieciństwo, dlatego wybacza mu się rytm uderzeń" - nie trzeba być szczególnie empatycznym, by poczuć ból w klatce. "Serce jak dresiarz, bije celnie, kocha w pewien sposób."
Szwecja: zimą słońce jest nisko. "Przechodnie (...) Ściskają torby i parasole, i nie patrzą w niebo, jakby tam był jedynie znany im od dawna napis." Dzień trwa krótko, akurat tyle, by zająć się metafizyką: "Śmierć na łatanym etacie, po robocie moje życie to dla niej hobby." , oswajać swój strach "Cień nadal wielki jak ochroniarz po kuracji sterydami (...). Przestaję mówić o śmierci, ona obgaduje mnie w najlepsze."
To my się starzejemy? Czy "Światło jest stare, poprawia okulary, nie widzi, odchodzi." Zanotować, wejść w dzień, w wiersz jak do wody: "posłanie zrobić z piasku, kamieniem przycisnąć ubranie, żeby nie uciekło z wiatrem jak żagiel (...)."
Zobaczyć marność: "Pasażerowie śmieją się z nazw miejscowości, gdzie zlikwidowano stacje. Lotniska zmieniono w ogródki działkowe.", "Na parkingu wypasione pojazdy, a twój skóra i kości,(...)". Uświadomić sobie, że najlepszą metaforą jest szpital: "Ktoś z nocnego dyżuru przechodzi od łóżka do łóżka i nakręca zegarki w głowach.", "Latarnie uliczne są jak statywy kroplówek." I żyć z tym: "Czas zaokrągla się jak twój brzuch. Jakieś dzisiaj, jeszcze nie zajęte przez umierających: oni także wynaleźli koło. Dzięki takim cudom, da się wytrzymać codzienność." Na przekór temu, że "Każdy film, kończy się śmiercią i popiół się sypie z ekranu na podłogę".
Metafory ze znakiem jakości Kaźmierski często opiera na paradoksach: "Niczego nie pamiętam, lecz nic o mnie nie zapomina." ; "Odstawia szklankę i wraca do łóżka, zmęczony prędkością światła."; "Można by powiedzieć: pusto, gdyby nie wrzawa wszystkiego, czego brakuje."
Te wiersze pisał dobry obserwator, nadczuły na wszystko wokół, przeczuwający najgorsze. "słychać tylko płacz dziecka zza ściany, zza okna ćwierkanie pierwszych wróbli", "Zanim łyżka dotrze z talerza do ust, głód zapomina, co chciał powiedzieć.", "Wracając do domu, przypominam sobie, że go nie ma."; "Kałuża chwyta strzęp nieba(...)", "Milczenie ma tyle stron i okładki twarde jak kamień (...)", "Las śni o papierze."
Dni zimorodków - to okres uspokojenia wietrznej aury. Czas, gdy świat nieruchomieje, czas na zastanowienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz