To był dobry wieczór, dobre rozmowy o dobrych książkach: "Demoludy" Piotra Gajdy i "Owoce noża" Michała Murowanieckiego. Rozlano wino i
wznoszono toasty, gdzieś przez ścianę monotonnie dobijał się bas w rytm
techno. Ale nie objął nas.
"Demoludy" Gajdy to niezwykła książka, wyrazista i celna. W takich wierszach jak np.: "Makro" ("To bolesna myśl - być / monochromatycznym sprayem, którym nowe / pokolenie, zamazujące cię na trwale w zbiorowej / pamięci, napisze na murze: HWDP."), "Mauerhase" ("Berliner Mauer znaczy tylko tyle, że musisz / gonić królika."), "Czekając na barbarzyńców" ("I tak oto zwiastun okazał się czadem, cichym zabójcą (...)") czy "Argonauci" ("Skoro winni tego gnoju / dalej biją w bębny, zamiast we własne piersi, nad ich przygłuchą sjestą grzmi grzyb nukleozy.") Gajda stawia niewesołą diagnozę katastrofy i upadku systemu.
Znakiem rozpoznawczym Piotra zawsze była gęsta metaforyka, teraz doprowadził swój styl do perfekcji. Ta wizyjność fraz! "Rusz głową, uruchom łunochod chłopca". Ta gorycz! "Południe przyspawane na zimno / do <>. Potem już tylko zmierzch, nierówne // salwy oklasków jak setki trzepoczących skrzydłami / ciem, połykających światło w sali posiedzeń."
O książce Murowanieckiego już pisałem na blogu. Michał wg mnie napisał najlepszą swą książkę. Skąd zatem teza prowadzącego wieczór - Rafała Gawina - że to liryka wyciszenia się? Nie pojąłem. To mocne wiersze, bywa bolesne i cierpkie.
"Demoludy" Gajdy to niezwykła książka, wyrazista i celna. W takich wierszach jak np.: "Makro" ("To bolesna myśl - być / monochromatycznym sprayem, którym nowe / pokolenie, zamazujące cię na trwale w zbiorowej / pamięci, napisze na murze: HWDP."), "Mauerhase" ("Berliner Mauer znaczy tylko tyle, że musisz / gonić królika."), "Czekając na barbarzyńców" ("I tak oto zwiastun okazał się czadem, cichym zabójcą (...)") czy "Argonauci" ("Skoro winni tego gnoju / dalej biją w bębny, zamiast we własne piersi, nad ich przygłuchą sjestą grzmi grzyb nukleozy.") Gajda stawia niewesołą diagnozę katastrofy i upadku systemu.
Znakiem rozpoznawczym Piotra zawsze była gęsta metaforyka, teraz doprowadził swój styl do perfekcji. Ta wizyjność fraz! "Rusz głową, uruchom łunochod chłopca". Ta gorycz! "Południe przyspawane na zimno / do <
O książce Murowanieckiego już pisałem na blogu. Michał wg mnie napisał najlepszą swą książkę. Skąd zatem teza prowadzącego wieczór - Rafała Gawina - że to liryka wyciszenia się? Nie pojąłem. To mocne wiersze, bywa bolesne i cierpkie.
Krzysiu, po pierwsze - nie było nie było "tezy", po drugie - tezy o "liryce wyciszenia się". To zbyt duże uproszczenie.
OdpowiedzUsuń