Pablopavo & Ludziki - "Mozaika", Karrot Komando 2022
Po absolutnie świetnych płytach: "Polor", "Ladinola", "Marginal", po obejrzanych dwóch koncertach, wziąłem "Mozaikę" w ciemno, będąc pewnym, że zapętlę. No i nie pomyliłem się, jedne numery częściej, drugie rzadziej, ale album robi "bum!".
W oceanie blichtru, drętwej pozy i pop-papki artysta Pablopavo jest samotną wyspą - dla mnie prawdziwy i jedyny. Wcześniej tylko Art.Budyń - grał w jego lidze. Zdążyłem nawet o tym napisać piosenkę, ale wobec śmierci Jacka Szymkiewicza vel Budynia, nie umiem jeszcze zdecydować się na jej publikację.
Które więc utwory grają pod czaszką?
Najczęściej - "Nie ma tematu" - Pablopavo tu próbuje czegoś w rodzaju rapu, na tle perkusji podaje swoje frazy jak zaklęcia. Gorzko od nieszczęść, słodko od przegryzania warg.
"Więcej tabletek niż dobrych dni / od startu do mety wpław przez czarne sny". Piosenka ze zmęczeń i upokorzeń z czasu zamknięcia covidowego, gdzie pomoc dostali, ci do dostali, a pozostali musieli sobie radzić. Turpiczny refren: "Nie ma tematu, nie ma dramatu, tu" - brzmi jakby opatrzność odmawiała swych względów. Można żuć smutek świetnej melodii i cedzić zwątpienie: "Bajki mówią się same / no bo do kogo masz krzyknąć przez noc/ Fajki i ptasie mleczko na zmianę / to co trzyma Słońce, to jest ktoś czy coś?".
Drugie miejsce - "Odtąd", które zaczyna się jakbym miał naście lat i słuchał "Kiss Me Kiss Me Kiss Me" The Curów. Tekst poety Marcina Sendeckiego - zmieszany z owym Kjurem - "robi robotę": "Odtąd dotąd jest życie na wskroś...", "Nuże, podajcie mi zbroję i usadźcie na burcie, / a najmłodsze niech policzy do trzech" brzmią jakby ktoś pilnie potrzebował ratunku, ewakuacji lub chociaż odpoczynku.
Wesoła pieśń "Pszczoły i wróble" o wiosennym odzyskiwaniu nadziei i pląsach wśród kwitnących krzewów. W lirycznym uniesieniu i wyznaniu miłości Pablopavo zbliża się do Kultowego "Do Ani". Piosenka ma swój urok i zagłusza tym urokiem wszystkie przekleństwa, zasypuje doły. "Ale nagle znowu jest maj, ale nagle słońce na twarz".
Cudne, singlowe "Prowadzimy czynności" brzmią jak zapewnianie siebie, że wszystko jeszcze jest w porządku, choć świat, który się znało się rozsypuje się i znika. Nazwy firm "Aldi Biedronka Żabka Carrefour Tesco Rossmann" brzmią jak imiona najeźdźców z kosmosu. I choć mają dobre intencje, tratują, to co było cenne. Ach, te imaginacje: "Czekam na tramwaj ten, żadna piętnaście", "kanar ma czarny płaszcz jak Bem", i te zwątpienia "Dla nowych bohaterów tłem", "Jestem tak zwany człowiek zwykły / Już nawykły, że nie pykły modlitwy / Moje Litwy, ojczyzny moje, zabudował deweloper / Nic nie zostało, tyle co w głowie, / tyle moje, tyle mojego / Tam gdzie ognisko, dziś osiedle, nie dla każdego...".
"I tylko" choć jest pełne wyrzutów do świata i obserwacji nieuchronnego końca i dość brutalnych fraz: "poranki zagięte jak hak", "szybko za winklem zniknąć jak sen", jest pieśnią o wyparciu się beznadziei.
Chwacko brzmi pieśń "Liczone kroki", w której to do głosu dochodzi drugi wokalista Earl Jacob. Zapada w głowę wers "To jest o nas, no bo o kim" - wkłada do świadomości to, że my jesteśmy głównymi bohaterami swojego filmu.
"Chodźmy w noc" ma trochę smętny refren, ale najpierw jest lirycznie. Autor przedstawia się czule jako golem: "dranie jak ja, się rankiem rozwiewają".
"Jesień" w zwrotce to trochę taki strumień świadomości: od strachu o swoje zdrowie, przez opis swojej psyche - "nudzą mnie kliki" i wkurw na durnotę świata: "celebryty w tele / brzęczą jak ważki"...
W refrenie jest o porach roku, co przypomina świetny numer "o wyłażeniu na zielone" z płyty "Polor" - choć tym razem jest taka obserwacja: "jesień to pora roku przegranych / jesień jest nasza jest deszcz"... Numer zyskuje wybitny powab dzięki zaśpiewom Earla Jacoba.
"Obrączki" w swej opowieści o prawdziwym losie - są równie dobre jak "Wenecja" (znów wspominam "Polor" - widocznie to bardzo dobra płyta). Są tu wersy-sztosy: "patrzą na siebie przez sklep, jakby nie kręcił się tłum / ona na ekran co chwila patrzy / taka robota - ludzie jak szary szum" i powracający refren - "daj mi tę noc - śpiewa, ktoś z głośnika pod sufitem / potem reklama sera ze stockowym bitem"...
Przedostatnie jest "Widmo" - wizualizuję sobie w tej piosence Pablopavo jako Becka (tego geniusza od piosenki "Loser") w kowbojskim kapeluszu i teatralnych pozach.
"Daj mi jeden tu oddech" - niezła coda, coś o zrzucaniu masek antycovidowych, a w "O Panie!" tym razem słyszę Spiętego (*po namyśle - zapomniałem o Spiętym ogłaszając Pablopavo samotną wyspą). No i jest to modlitwa, która tym razem musi pyknąć!
Przeczytaj też moje recenzje wcześniejszych płyt Pablopavo:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz