środa, 28 września 2016

Modyfikowanie kanonu

TACO HEMINGWAY "WOSK", 2016

Epka "Wosk" udostępniona za free na prywatnej stronie internetowej utwierdza mnie w przekonaniu, że  hiphopowy flow Taco Hemingwaya wciąż jest interesujący. Wciąż pełno w nim ciekawych fraz, skojarzeń. Te sześć utworów odtworzyłem naprawdę sporo razy z dużą przyjemnością. Zatem to udana kontynuacja bardzo dobrych płyt "Trójkąt warszawski" i "Umowa o dzieło".

Tytułowy utwór, zaczynający się dość groźnie, to autoprezentacja - zwierzenia gościa, który awansował do ekstraklasy, jego płyty leżą w Empiku, koncerty się sprzedają. Na tle niskich basowych dudnień, bardzo dobrze sklejona, dobrze podana, szybko wypowiadana opowieść o tym, gdzie jestem, co czuję. Co ciekawe sporo tu obaw i dominują minorowe nastroje. "Mam dwadzieścia sześć lat i się czuję staro / Już nie palę, bo mnie zawsze płuca kłują rano", "Jestem głosem pokolenia, które nie ma nic do powiedzenia / Mimo to relacjonuje wszystko / Wszystkie posiedzenia, każde wyjście, kino, szybkie piwo / Jeszcze szybszą miłość / Za tą szybką zbitą krążą oczy jak po osi Ziemia". Ech, podoba mi się styl, koronkowe frazy, brzmienia. Pełen szacunek!

Drugi utwór "BRX" - o podróży po Brukseli. Lęki po zamachach terrorystycznych zestawione z marzeniami o karierze hiphopowej, przynoszą zmianę planów:  "już nieprawdą jest, że chciałbym mieć 6 zer"... Oprócz niepokoju, jest tu sporo tęsknoty za spokojem. Jakby od niechcenia wypowiedziany jest tu genialny fragment: "Nie chcę być nowym Tupakiem, chcę być nową Nosowską. Przyszłość leży w mojej krtani, składam mową horoskop." 

Trzeci kawałek rozpoczyna intro wzięte z filmu z Kaliną Jędrusik "Lekarstwo na miłość" (te pomysły z dialogami z czarno-białych filmów są rewelacyjne). Przy okazji koniecznie obejrzyjcie gangsterów uczących się angielskiego, film jest na YouTube - fragment zaczyna się od 15:36. W tekście - zmyślny tekst z mantrą "szczerze mówiąc", pełen humoru, językowych przejęzyczeń, z zabawnymi beatami i chrząknięciami "o!".

"Wiatr" - jest szybszy, pogodniejszy. Szybko wyrzucany tekst przynosi jednak dość duszne refleksje o "świecie, ścielącym się trupem".  Fajne wersy o specyficznym wyobcowaniu: "Dwudziestolatków całych biega stado / Właśnie powiedzieli 'pa' swoim dziekanatom", równie fajne wyznanie miłosne: "Patrzę na twe obojczyki, tak mi sierpień minie"...

"515" - o tym, że spokój ducha cenniejszy niż celebrycka gonitwa, no i znów o zakochaniu ("Oprócz tego jakieś sto tysięcy książek na półce /  I szczerze mówiąc zobaczywszy je się zakochałem") i o przygodach alkoholowych.

"Koła" z gościnnym dialogiem od Dawida Podsiadło ("Że kwadraty i trójkąty robią tyle koła") o obsesji robienia coraz większej kasy i o strachu, że można nie zauważyć "żarówki spalonej przez złoty klosz". Czy lekiem na tę obsesję było opublikowanie tej epki za zupełną darmochę? "Pierd**ę kasę z empetrójek, przychodź na koncerty / Zależy mi, żebyś znał te teksty, jak się zna kolędy". Odważny gest. Oto nowa koncepcja sztuki, tak się modyfikuje kanon!

Przeczytaj też recenzję płyty "Umowa o dzieło" Taco Hemingway'a

poniedziałek, 19 września 2016

Nagroda Kościelskich dla Macieja Płazy za "Skoruń"

Maciej Płaza został laureatem Nagrody im. Kościelskich za książkę "Skoruń" – „Siedem opowieści o ziemi, rzece i robocie, o tęsknocie za nieznanym, o radosnym i lękliwym żegnaniu się z dzieciństwem, i o olśnieniach, jakie przynosi inicjacja" (z noty wydawcy). Książka ukazała się w 2015 roku nakładem wydawnictwa W.A.B. i jest debiutem literackim autora. Maciej Płaza za powieść Skoruń został nagrodzony Nagrodą Literacką Gdynia 2016, jest również nominowany do tegorocznej Nagrody Literackiej NIKE.
Nagroda Kościelskich przyznawana jest od 1962 roku przez Fundację im. Kościelskich - jedną z najstarszych polskich instytucji kulturalnych, działającą w Genewie. Celem Fundacji jest wspieranie rozwoju literatury polskiej poprzez przyznawanie nagród młodym twórcom. Ostatnio Nagrodę Kościelskich wręczono poecie - Krzysztofowi Siwczykowi w 2014r. i Szczepanowi Twardochowi w 2015r.



sobota, 17 września 2016

O moich dwóch książkach w felietonie Izabeli Fietkiewicz-Paszek

Felieton Izabeli Fietkiewicz-Paszek w najnowszym "Elewatorze" (3/2016)

Znalazł sposób, by z układania liter w wersy uczynić coś ważnego. Krzysztof Kleszcz.

Wymyśliłem sobie, że słowa
mogą zmienić moje życie
i okazało się, że miałem rację. 

 
Poetycki Tomaszów Mazowiecki kojarzy się w pierwszej chwili (pomijając „Przy okrągłym stole” Tuwima) z Krzysztofem Kleszczem, Piotrem Gajdą i Tomaszem Bąkiem. Z poezją Krzysztofa Kleszcza (rocznik 1974) spotkałam się i polubiłam wiele lat temu na internetowych portalach, www.poezjapolska.pl i www.nieszuflada.pl. Jego przejście z Internetu „na papier”, czyli tom pt. Ę (Kwadratura, Łódź 2008), zostało dostrzeżone w Kutnie przez jury konkursu Złoty Środek Poezji" na najlepszy debiut poetycki 2009 roku. Po 4 latach ukazała się kolejna książka pt. Przecieki z góry (Kwadratura, Łódź 2012). Kleszcz, trzykrotnie nominowany do nagrody głównej Konkursu im. Jacka Bierezina, nagradzany w wielu turniejach i konkursach, obecny w prasie literackiej i w antologii łódzkich debiutantów Na grani (SPP o. w Łodzi, Łódź 2008), aktywny jako felietonista łódzkiego kwartalnika literackiego Arterie, a także na blogu (prowadzonym początkowo wraz z Piotrem Gajdą) www.bialafabryka.blogspot.com – wciąż jeszcze, mam wrażenie, nie jest wystarczająco dobrze rozpoznany i czytany.


W swojej pierwszej książce poeta „wypisał się” z trzech silnych pragnień: Ę, podzielona na trzy części; zgodnie z ich tytułami (Drzewo, Dom i Syn) wiersze skupione są wokół tych symbolicznych, niejako archetypicznych i uniwersalnych potrzeb, a jednocześnie są bardzo osobistym zapisem codzienności. Najmocniej wybrzmiewają teksty o dziecku: oczekiwanie („Pięć lat ze słowem proszę. Pisanie ogonka w ę / z nieśmiałością, z przyzwyczajenia” [Proszę]), euforia („Nagle kolorowo od czarno-białego zdjęcia. / Ja – nad głową mam świetlistą aurę, ty – ciągle głodna / lub śpiąca. Opowiadam bajkę, która ma dwa centymetry. / Samo żyli długo i szczęśliwie” [USG]), wreszcie radość z narodzin i pierwszych wspólnych lat („Królu mój, w foteliku samochodowym / z grzechoczącym berłem, tego się nie da / zapisać. Wciskam Shift, a ciągle zaczynam od małej” [Trójniak]). Ojcostwo jest najważniejszym doświadczeniem, z jednej strony naturalnym, z drugiej – mistycznym. I zgodnie z zapowiedzią w pierwszym wierszu jest w poezji Kleszcza dzięki tej ambiwalencji wiele zadziwienia – światem, jego skomplikowaniem i oczywistością, która dociera w pełni i pozwala na zachwyt dopiero, jeśli spróbujemy być bliżej natury, „prościej”. Jak ogrodnik, który „krząta się i dziwi, dziwi się i kawę / pije – patrząc, a patrzy pod światło” [Początek]. Dopiero ta perspektywa pozwala widzieć sprawy „jasnymi” i widzieć je „jasno”.

Po debiucie Krzysztofa Karol Maliszewski pisał: szczery i wrażliwy opowiadacz z prawdą w głosie i dziwną czystością wyrazu, siłą i świeżością frazy przypominającą swą energią wczesnego Podsiadłę. Cieszę się z takich poetów, przypominają, że warto wierzyć w poetycko udane schadzki z rzeczywistością” [Topos" nr 3 (106) /2009]. I pierwsze skojarzenie przy lekturze drugiej książki Krzysztofa Kleszcza pt. Przecieki z góry – to właśnie Kra Jacka Podsiadły oraz Geometria wody Sławomira Kuźnickiego. Woda sączy się przez niemal wszystkie wiersze, żywioł jest wszechobecny – w postaci lodu, mgły, mżawki, pary, błota, piany, oceanu, rzeki, jeziora. Ale nawet jeśli nie wprost, to mamy wszelakie akcesoria wodne: meandry, klif, fosa, list w butelce, mielizna, nurt, plaża, szanty, pokład, zacieki na suficie, statki, przypływy, wycieraczki, wodorosty. Misterna, wielopiętrowa i konsekwentna konstrukcja łączeń (mostów?) między wierszami. Woda, symbol płodności, oczyszczenia, życia w ogóle, a przecież jako substancja bez raz ustalonego kształtu – także zmienności, przemiany, różnorodności form, przez to cykliczności życia, powtarzalności. Ale i zniszczenia, zagłady (motto: „Płyń, płyń Noe i żyj, a utop to, kim byłeś”. Spięty) – po której może przyjść nowe, lepsze. A czasem nie lepsze: „Plażowy grajdoł to idylla, dopóki nie zobaczysz, / że wszystkie ślady stóp to jeziorka szlamu” [Kurort].
Pośród tej bardzo solidnie zagospodarowanej symboliki – jest miejsce i na tytułowe, idiomatyczne przecieki z góry – niepokojący, nie do końca legalny dostęp do tajemnicy? Trudno oprzeć się pokusie hipotezy: może za wodną metaforą stoi jakaś fobia? Tym bardziej, że topos wody przeplata się tu z innym mocnym motywem: ze snem, idealnym środowiskiem, idealną pożywką dla ukrytych lęków. Ale to pewnie zbyt daleko idąca teza.

Warto odnotować, że obydwie książki są doskonale zilustrowane. Niezwykłe prace Marzeny Łukaszuk nie tylko dopełniają i w sposób daleki od dosłowności obrazują wiersze Krzysztofa Kleszcza – połączenia słów i obrazów pozwalają wejść w tę poezję o krok dalej. A wejść naprawdę warto.


Tytuł i motto felietonu zaczerpnięte z wywiadu Marcina Balczewskiego z Krzysztofem Kleszczem


15.07.2016

niedziela, 11 września 2016

Nagroda Literacka Gdynia 2016 - wśród nagrodzonych Klicka i Książek

Wczoraj na uroczystej gali wręczono Nagrodę Literacką Gdynia.

W kategorii eseistyka otrzymał ją Michał Książek za esej „Droga 816” (Fundacja Sąsiedzi, Białystok). W kategorii poezja uhonorowano Barbarę Klicką za tom poetycki „Nice” (Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu). W kategorii proza Nagrodę wręczono Maciejowi Płazie za zbiór „Skoruń” (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa). W kategorii przekład na język polski Nagroda przypadła Annie Wasilewskiej za nowe tłumaczenie „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Jana Potockiego (Wydawnictwo Literackie, Kraków).
Laureaci otrzymali pamiątkowe statuetki Kostki Literackie oraz nagrody finansowe w wysokości 50 tys. zł. Kapitule Nagrody Literackiej GDYNIA przewodniczyła w tym roku prof. Agata Bielik-Robson.

 Maciej Płaza, Anna Wasilewska, Barbara Klicka, Michał Książek - nagrodzeni w Gdyni

niedziela, 4 września 2016

Lśni samorodek

BLUES PILLS "Blues Pills", 2014

Płyta do prywatnych zagłuszeń. Absolutnie genialna. Dużo spóźniony (muzycy zdążyli właśnie wydać nową płytę) przyłączam się do sporego grona fanów szwedzkiej kapeli. Zanim ogarnę "Lady In Gold", opiszę zauroczenie "Blues Pills" z 2014 roku.

Najlepsze na początek! "High Class Woman" zaczyna się motorycznym riffem i pokazem możliwości głosowych wokalistki - uroczej  Elin Larsson, zupełnie zjawiskowych! Wrzask! Psychodeliczna oprawa graficzna nieprzypadkowo. Jest tu miejsce na zmianę świadomości - ten odpływający fragment od 1:53... miejsce na tajemną koncentrację, na zawierzenie.
Równie dobry jest "Ain't No Change". Najpierw przyczajenie, a potem cudne narastanie. Odkryliśmy Amerykę, odkryjmy jakąś drugą kolejną! Gitarowe pochody, dudnienie perkusji - tło do  zakrzyczenia rzeczywistości, w której chcą byś płacił za powietrze, którym oddychasz.
Trzeci na liście - "Jupiter". Śmieje się, że oto Janis Joplin spotyka Rage Against The Machine. Gadają trochę: "Jowiszu, chcę ci pokazać moją miłość". Dudnienie, ból jelit po połknięciu kosmosu.

"Black Smoke" - początek zapowiada balladę... Ale zaraz zaczyna się senny koszmar, litry wody i szesnaście demonów. Wszystkie lasy płoną, a czarny dym unosi się w powietrzu... Apokaliptycznie, a więc jazgotliwie. Jeździmy walcem drogowym nad pięknym modrym Dunajem.
"River" jest o szukaniu złota w rzece. Cudnie patetyczny hymn, brodzenie w błocie i modlitwa:  "Więc zmyj, zmyj ten brud z mojego skarbu"... "Wszystko czego chciałam, by błysk światła był przede mną.". "Och lśnij, mój słodki kruszcu, proszę wyzwól mnie." Skąd ja znam ten motyw? Ach, z własnego wiersza "Kaczawa"! "(...) prostuję palce, gdzie lśni samorodek", ciarki.

Gorycz złamanego serca - dokładnie to jest w "No Hope Left From Me", piękny smutek.
"Devil Man" poznałem z tak zatytułowanej EP-ki. Tamta wersja była bardziej energetyczna. Ta jest miażdżąca. O wściekłości do kogoś kto zawiódł i teraz jest w nim zło... Babka naprawdę się wściekła! Jego serce to czarna dziura!
Ósmy utwór - "Astralplane" - złość na świat wyrażona najdosadniej: "Weź mnie z tego straszliwego miejsca", "moja krew zamarza", "padam na kolana, to twoja ostatnia szansa, by dać mi znać"...
Przyzwoicie buja "Gypsy" - słyszę tu fascynację Jimim Hendrixem ("Fire")... "Jestem Cyganką i mam to gdzieś."
I wreszcie piosenka o "Słoneczku" - taka na uspokojenie, że trzeba lśnić, choćby góry się waliły, a ocean wylewał. Jestem spokojny o Słoneczko. Będzie lśniło - Elin śpiewa bardzo przekonująco.

środa, 24 sierpnia 2016

On gada. Gada wierszami!

W samym centrum Łodzi przy ul.Piotrkowskiej stanął poezjomat. 23. sierpnia został uroczyście otwarty. Za pomocą przycisku wybiera się poetę, którego wiersza można posłuchać.









Polscy poeci biorący udział w projekcie:

Andrzej Strąk – „Wieczór autorski w Łodzi”
Izabela Kawczyńska – „Na wysokościach, na kolanach, niebo”
Kacper Bartczak – „Organizm i wiersz”
Krzysztof Kleszcz – „Eternity”
Maciej Robert – „Chojny, Komorniki”
Monika Mosiewicz – „Paciamcia”
Piotr Gajda – „Apokryf”
Piotr Grobliński – „x x x (nasze życie jest obliczone…)”
Przemysław Owczarek – „Tramwaj się”
Rafał Gawin – „I już”
Robert Rutkowski – „Grudzień, późny wieczór”
Zuzanna Ogorzewska – „Gra w Bałuty”

Czescy poeci:

Radek Malý (przeł. Michal Tabaczynski)
Bogdan Trojak (przeł. Michal Tabaczynski)
Petr Borkovec (przeł. Michal Tabaczynski)
Marie Šťástná (przeł. Zofia Bałdyga)
Jan Těsnohlídek (przeł. Zofia Bałdyga)
Ondřej Buddeus (przeł. Zofia Bałdyga)
Kateřina Rudčenková (przeł. Zofia Bałdyga)
Jonáš Hájek (przeł. Zofia Bałdyga)

piątek, 19 sierpnia 2016

Poezja na wyciągnięcie... ucha. Poezjomat w Łodzi

Poezja współczesna na wyciągnięcie... ucha. Urządzenie o tajemniczej nazwie poezjomat zostanie zainstalowane w Łodzi na OFF Piotrkowskiej.
Planowane uruchomienie: 23 sierpnia o godz. 18.
o godz. 19

Z urządzenia w kształcie peryskopu można będzie usłyszeć wiersze polskich i czeskich współczesnych poetów.
Instalacja autorstwa czeskich literatów skupionych wokół projektu Piána na ulici, była już prezentowana w różnych miastach świata, m.in. w Londynie, Berlinie i Nowym Jorku. Tym razem z inicjatywy Domu Literatury w Łodzi zawita na OFF Piotrkowską i będzie tam do końca października.


Po polskiej stronie pojawią się:

Andrzej Strąk – „Wieczór autorski w Łodzi”
Izabela Kawczyńska – „Na wysokościach, na kolanach, niebo”
Kacper Bartczak – „Organizm i wiersz”
Krzysztof Kleszcz – „Eternity”
Maciej Robert – „Chojny, Komorniki”
Monika Mosiewicz – „Paciamcia”
Piotr Gajda – „Apokryf”
Piotr Grobliński – „x x x (nasze życie jest obliczone…)”
Przemysław Owczarek – „Tramwaj się”
Rafał Gawin – „I już”
Robert Rutkowski – „Grudzień, późny wieczór”
Zuzanna Ogorzewska – „Gra w Bałuty”

Po stronie czeskiej można będzie usłyszeć wiersze, których autorami są:

Radek Malý (przeł. Michal Tabaczynski)
Bogdan Trojak (przeł. Michal Tabaczynski)
Petr Borkovec (przeł. Michal Tabaczynski)
Marie Šťástná (przeł. Zofia Bałdyga)
Jan Těsnohlídek (przeł. Zofia Bałdyga)
Ondřej Buddeus (przeł. Zofia Bałdyga)
Kateřina Rudčenková (przeł. Zofia Bałdyga)
Jonáš Hájek (przeł. Zofia Bałdyga)

czwartek, 18 sierpnia 2016

Dylan.pl po polsku. U progu czasu, gdy powstał świat


Od jakiegoś czasu słucham dużo Boba Dylana. Zatem czuję, że "DYLAN.PL" to płyta nagrana specjalnie dla mnie. 

Filip Łobodziński - znany z młodzieńczych ról w filmach "Stawiam na Tolka Banana" i "Podróż za jeden uśmiech", dziennikarz, prowadzący program Xięgarnia, tłumacz (m.in. książek Arturo Pereza- Reverte czy autobiografii Milesa Davisa), muzyk (Zespół Reprezentacyjny), przetłumaczył  teksty mistrza i z pomocą wielu muzyków: (m.in. Muńka, Pablopavo, Organka, Marii Sadowskiej) zrealizował projekt Dylan.pl. (skład: Filip Łobodziński, Jacek Wąsowski, Marek Wojtczak, Krzysztof Poliński).

 Po wysłuchaniu "Adam dał imiona zwierzętom" (oryginał: "Man Gave Names To All The Animals" z płyty "Slow Train Coming" z 1979r.) jestem pod wielkim wrażeniem i jestem pierwszy w kolejce po płytę.

 

Na płycie znajdą się piosenki Boba Dylana w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego:

"Subterranean Homesick Blues" (duet z Pablopavo), "Gotta Serve Somebody" (gościnnie Maria Sadowska), "The Times They Are a-Changin'" (duet z Muńkiem), "Maggie's Farm",
"Blowin' in the Wind" (duet z Tadeuszem Woźniakiem), "Tempest", "When the Ship Comes In"  (duet z Organkiem), "Black Diamond Bay", "Jokerman", "A Hard Rain's a-Gonna Fall" (gościnnie Martyna Jakubowicz), "It's Alright, Ma (I'm Only Bleeding)", "Ballad of a Thin Man", "Like a Rolling Stone", "Tangled Up in Blue", "Romance in Durango" (gościnnie Maria Sadowska), "Love Minus Zero/No Limit", "Ain't Talkin'", "Isis", "Father of Night", "Mr. Tambourine Man", "Time Passes Slowly", "Love Sick", "Soon after Midnight", "Highlands", "Señor (Tales of Yankee Power)", "To Ramona" i "Every Grain of Sand".

Bardzo dobrą płytę z piosenkami Dylana wcześniej wydała Martyna Jakubowicz (z muzykami Voo Voo). Spodziewam się muzycznej i literackiej uczty.



 

niedziela, 31 lipca 2016

Zostawić zielone doliny

MIROSŁAW MROZEK „Horyzont zdarzeń”, Fundacja Literatury im.H.Berezy, Szczecin 2014

Nominacja do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej była zaskoczeniem, niewielu bowiem słyszało wcześniej o debiutancie, urodzonym w 1979 roku. Specyficzna to książka i naprawdę ciekawa. Pisana z niezwykłej – obłędnej – perspektywy.

Siedzę na parapecie okna szpitalnej palarni, / palę tanie papierosy z przemytu i piję kawę.”; „Błądzę myślami poza czasem i przestrzenią, nagle dostrzegam napis wydrapany na framudze: // ego – zmora – tragedia. // Jakbym zobaczył palec Boga piszczący na ścianie / lub siebie ubranego w inną skórę, kości i krew, pochodzącego z nieokreślonej przyszłości, / który odgadł swój los i zamarł w przerażeniu.”

Wiele tu frapujących obrazów: np. w wierszu „Albo nie być”: umysł, który pragnie zgłębić swoją naturę przyrównany jest do bestii, która wgryza się we własny bok. „Cóż za żałosny widok”. Celny to sarkazm, w stronę filozofów, myślicieli, poetów. Jak pisała Emily Dickinson (a śpiewał Maleńczuk): „Ja w moim ja ukryte / To potworność większa / Niż ukryty w mieszkaniu / Zwyczajny morderca”.

Autor nie tylko czyta, ale studiuje Biblię. Wybrał kilka wątków: oto przemawia do nas kamień, który nie został ciśnięty w jawnogrzesznicę, oto tragiczny skutek pomieszania języków, oto rozważania Poncjusza Piłata. Każdy w sedno!

Tytuł książki nieprzypadkowo wskazuje na fizykę jako obiekt zainteresowania. Mamy więc, i Stephena Hawkinga („Podróże w czasie”), i rozważania o przypadkowości, np. w wierszu o zadeptanej mrówce, o względności, o osobliwościach ducha i materii. Przykładem ciekawej poetyckiej konstrukcji jest wiersz „Przełom” - autor wspomina jak zmieniła się interpretacja przyczyn upadku Powstania Warszawskiego oraz jak zmieniła się kondycja finansowa podmiotu lirycznego.

Ujmuje wiersz „Credo” z własną koncepcją Boga („nie przyczyną ale skutkiem / Jest Bóg”). Zostają w pamięci słowa z „Do ciebie” o obojętności wobec odbiorcy tych wierszy: „Nie chcę cię nigdy spotkać / ani poznać twojej opinii.” Nieźle ulepiony jest też wiersz „Trójca” o paradoksie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.

Mrozek nie boi się opowieści o swoim zaburzonym metabolizmie energetyczno-informacyjnym, nie bez ironii mówi o manii wielkości: „Ja i Ludzkość (…) któreś musi ustąpić / żadne nie chce / a siły są wyrównane”. Zdaje się też, że zrozumiał, że nauka goni w piętkę: „wszystkie równania / mają rozwiązania / lecz nie mają znaczenia”. Dla tragicznych poetów jest tu dziesięć dosadnych wersów z wiersza „Pijacy”. Wszystkim zaś przeznaczona jest taka fraza: „kto ma oczy – niechaj czyta, / kto ma uszy – niechaj słucha, / kto ma rozum – niech mu nie ufa.”  Dość brutalnymi słowy do nie lubiących poezji: „Skoro ogranicza cię słowo / porzuć słowo / nie będziesz poetą / lecz któż chciałby być poetą w czasach / kiedy język nie ma nic wspólnego ze smakiem / wyrwij język i stań się niemym wyrzutem / skierowanym do wszystkich”.
Zwykli ludzie „wszystko co mają to niewyszukane pozory, o nic nie pytają i nie pragną żadnej odpowiedzi” tymczasem poeta zakochany jest w echu swoich słów; „Poezja nie jest dialogiem, jest diagnozą. To nie choroba, lecz sposób myślenia i działania.”, „Mój cel, moja wiara, moja świadomość - / uwięzione w mojej frazie za kratą papieru.”, „Twoja rola: zachwyt lub pogarda.”

Przez obłęd do poznania, olśnienia. Kościół i szpital psychiatryczny położone na wzgórzu, gdzieś obok siebie i obok nieba. „Nie zostałem powołany do poznania, / zostałem powołany do błądzenia, / jak każdy zresztą, ale ja nie jestem / każdy, jak każdy zresztą.”; „Śniło mi się, że świat został odwrócony / na nice, mroczniał światłem, a gwiazdy / pałały ciemnością / zaś ludzkie oczy / służyły po to, by ktoś mógł patrzeć / przez nie w człowieka.”

Przejąłem się frazą: „Myślę o sobie jako poecie i czuję się jak ten neandertalczyk, / który cofa się przed doskonalszym – w sztuce przetrwania - / gatunkiem.” Ten z wielkim mózgiem, tragiczny wobec milionów homo sapiens sapiens, nie rozumiejący „festiwali Polsatu” „Pozostawia zielone doliny i kryje się w górskich / jaskiniach.”

czwartek, 28 lipca 2016

Macham białym wierszem do waszego think tanku

Oto mój debiut na stronach internetowych Biura Literackiego. Zestaw wierszy z przygotowanego tomu "Pański płaszcz". Zachęcam do lektury:
http://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/utwory/macham-bialym-wierszem-waszego-think-tanku/