„Na lubocheński konkurs ubijania masła przybyło ponad półtora tysiąca ludzi…” – oznajmia na pierwszej stronie Tomaszowski Informator Tygodniowy, mój lokalny prasowy imperator. I jest to idealne résumé społecznych oczekiwań w temacie dostępu do kultury (a przy okazji – także i do poezji). Jednakże pomimo ogólnych jakże niesprzyjających tendencji, w bieżącym numerze jest także coś i o niej. Na ostatniej stronie, skromna cykliczna rubryczka – „Z księgi przysłów”, a w niej sentencja: „Znał kto kiedy poetę trzeźwego? – nie czynił taki nic dobrego”. I tego Państwu (poetom) i sobie życzę w ten duszny dzień: żebyśmy nie musieli ubijać masła.
piątek, 6 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne!
OdpowiedzUsuńw coraz bardziej zmaterializowanym świecie poeta/poetka, to ludzie, którzy nie zarabiają na poezji, często tracą. w świecie materialnym ich produkt jest mało wartościowy, a jak mało wartościowy, to nikt się z nim nie liczy.może poeci powinni zastrajkować i nie pisać za darmo. to społeczeństwo jest odpowiedzialne, za swoich poetów, powinno dopominać się o należne im miejsce, w literaturze i życiu prywatnym i społecznym. bo kiedy już wszyscy uzyskają potrzebny dobrobyt, zechcą zrobić coś dla swojej duszy, może się okazać, ze poetów przydziela się z urzędu. Ko
OdpowiedzUsuńteż się śmiałem. odlot na maxa. napijmy się oleju!
OdpowiedzUsuńPiotrze, poezja jest dla nielicznych. I to jest bardzo dobre! Tak jak dla nielicznych jest ekonometria czy obróbka skrawaniem. Gdyby poezja stała się masowa, byłoby to ze szkodą dla niej. Wyobrażasz sobie tych handlowców, akwizytorów poezji, te prasowe imperatory w rodzaju "Twoja Poezja" lub "Telepoezja"? Zupełnie nie rozumiem pretensji poetów do społecznego uznania, popularności, bycia na świeczniku. Nawet przed wojną, w erze radosnego skamandrytyzmu i awangardyzmu, sporami np. futurystów z klasykami interesowała się tak samo liczna grupa czytelników, jaką gromadzi teraz Piotrek Grobliński w ŁDK. Nihil novi. Zawsze powtarzałem trzydzieściorgu dziewcząt i chłopców, których na moje nieszczęście dobry Bóg kazał mi uczyć w szkole, że ich obojętność wobec literatury jest najcenniejszą wartością, jaką potrafią mi dać na lekcjach. Perły przed wieprze... Z tym, że oczywiście upiornym skutkiem ubocznym intelektualnego socjalizmu jest edukacja humanistyczna, ów "moralny" obowiązek poznawania dzieł ludzkości. Każdy musi sam w sobie odnaleźć chęć poczytania Grochowiaka. Może jej nie odnaleźć - i to jest piękne! Pełna wolność Korwinowa! Nie uszczęśliwiajmy nikogo na siłę, co najwyżej zostawmy to nauczycielkom, okularnicom po polonistyce, które odnalazły w sobie powołanie. A my chodźmy na radosne piwo. I zastanawiajmy się, czy wiersze Norwida nie są czasem zwyczajnym szmelcem. Posłuchajmy Juliana Tuwima:
OdpowiedzUsuńOdi profanum vulgus. Kościół czy kawiarnia,
Republika czy koni wiec szewców czy armia,
Naród, gmina, rodzina, uczelnia, czytelnia -
Wszystko chaos i zgroza, i pustka śmiertelna.
I w tym hucznym stuleciu tyrańskiej wspólnoty,
Śród głupich wielkorządców i tępej hołoty,
Gdzie patos lwi rozdyma mrówczą krzątaninę,
Gromadząc ludzkość w nudną, mieszczańską rodzinę,
Gdzie pustego kościoła krzykliwi papieże
Na gruzach Babilonu - babilońskie wieże
Wznoszą pośród szwargotu wyszczekanych maszyn,
A chciwa czerń szpieguje samotność serc naszych,
W tym wieku rozjątrzonym, wydętym, okrutnym -
Przechodzę, mijam, milczę: obcy, zimny, smutny.
Wiesiu, mam podobne zdanie, co obrazuje powyższa ciekawostka, w której poniekąd wskazuję palcem: tak jest, było i będzie, że poezja nie trafia pod strzechy, ba, dzisiaj często nie przyjmuje się jej nawet w przedpokoju...i też nie mam z tym problemu :)))
OdpowiedzUsuńjeśli mi czegoś brakuje, to (umownie) "salonów", gdzie moglibyśmy dyskutować o niej, spierać się o nią. ale to znów domena czasów; pośpiech, gonitwa, nie ma czasu na rozmowy, pozostają nam wiersze...
a Tuwim generalnie był poetą genialnym
ściskam!
piotr
Tak, tu masz rację, salonów trochę brak. I zgadzam się, ze to wina pośpiechu. Piotr Gajda jedzie swoim ładnym samochodzikiem do Łodzi, tu jest 2 godziny na imprezie, popijając sok pomarańczowy i zaraz wsiada, bo jutro praca, bo obowiązki itp. Prawda.
OdpowiedzUsuńdużo zależy od polonistów w szkole.ja miałam to szczęście trafić na dwóch cudownych nauczycieli.organizowali konkursy recytatorskie, deklamowania wierszy, pisania prac na powyższe tematu, uczono nas dyskutowania o poezji,i nikt nie wyłamywał się z panującej mody, tak jak teraz od picia piwa. Młodzieży trzeba pokazywać,to,że bycie wrażliwym na piękno poezji, to pozytywny stosunek, i nie trzeba się wstydzić wyrażania uczuć w formach poetyckich.piękne słowa zamieniona na przekleństwa, gdzie tu jest miejsce na poezję?
OdpowiedzUsuńprawda. i dotyczy ona zarówno polonistów jak i obowiązków.
OdpowiedzUsuńpiotr