JAMES„La Petite Mort”,
2014.
Dawno nie zdziwiłem się tak zaczynając słuchając płyty. Miał być rock i
gitary, a poleciało disko (włączyłem najpierw piosenkę nr 2 "Curse
Curse"!). Poczułem się nieswojo.
To takim obciachowym disco mam leczyć swój wypadający dysk?
Ów numer przywołał zapomnianą gwiazdę sprzed ponad 20 lat -
Pet Shop Boys. Tak! To były czasy, gdy na moich osiemnastu urodzinach włączałem
winyl "Actually" z ziewającym Neilem Tennantem.
Intrygująca trupia okładka. "Mała śmierć" - umniejszanie śmierci?
Zaczyna się ten album w stylu Coldplayowo-stadionowym.
Wokalista wyciąga wysokie C, "twórz taniec ze swojego bólu, twórz
sztukę ze swojego cierpienia", a irlandzkie skrzypki przygrywają
„umarłemu Maciejowi, który leży na desce". James wie jak układać melodie, by
zamieszkały w głowie. A więc to będzie dobra płyta! Podniosły hymn, metafizyczna,
patetyczna pieśń "We're made of stars / we're made of dirt"...
Uświadom sobie jaki to cud, że „możesz mówić”. Wmawiasz sobie głuchy sygnał braku połączenia, a przecież "I Can Talk”!
"Curse Curse" - za koszmarnym bitem kryje się
fajna piosenka z tekstem o melancholiku, który nazywa siebie przeklętym.
Samotny w hotelowym pokoju, wszędzie słyszy odgłosy kochających się sąsiadów
zza ściany (metaforycznie „La petite mort” - to orgazm), albo wrzeszczących z
ekstazy kibiców po tym jak w Pucharze Króla strzela Messi. No i w końcu looser
ma ochotę dołączyć do tych, którzy „potrafią się cieszyć”. Polejcie tequillę,
przeklętemu! Tak, tej piosence ten chamski beat był potrzebny!
Trzeci numer „Moving On” to najpiękniejsza piosenka świata.
Po tym umc-umc z Ibizy, mogło być tylko lepiej. Tymczasem jest niebo. To ta
piosenka usłyszana w radio, kazała mi sięgnąć po płytę. Zresztą... pomyliłem
wtedy wokal Tima Bootha z wokalem Jamesa Deana Bradfielda z Manic Street
Preachers. Podobne są ich barwy głosu, podobne brzmienie trąbki jak w
genialnym "Ocean Spray"...
"Moving On" ma w sobie coś niezwykłego. Piękne
słowa o pogodzeniu się ze śmiercią, o tym, że choć nie wszystko się udało, to
warto „nie gasić światła”, wierzyć, że spotkamy się w niebie. Wzrusza powtarzane "leave the
little light on".
A potem znów w dyskotekę. Booth próbuje nas cynicznie
przekonać, że "love love love" brzmi jak "blah blah
blah". Oto znak naszych czasów-
wszędzie rozwody, co druga para nuci: "Minęło, kochanie".
Z innej beczki brzmi w piosence "Frozen Britain" –
„Chodź do łóżka, Emily”. Miłość, jedyna nadzieja, że nie
zeżrą nas robaki, że przekażemy geny: „La petite mort pour toujours!”
"Interrogation" - to przejmująca, dramatyczna
piosenka o śledztwie we własnej sprawie. "Kłamcy, kłamstwa i
oszukiwanie się". Spowiedź, badanie się na wykrywaczu kłamstwa -
świetna melodia, która każe podumać, pogapić się w horyzont.
"Bitter
Virtue" - gorzka cnota. Nie kochać to jak nie oddychać. "Wolałbym
żyć w grzechu / Jest przyjemność w cierpieniu (wszyscy tak mówią)".
Słodko-gorzka balladka.
W "All In My Mind" Booth zaskakująco natchnionym
głosem śpiewa o wierze w miłość. Wspomina przypowieść o Łazarzu: "Bring
out your dead / Dead don't stay dead / They're sleeping" czy z
przypowieści o rozmnożeniu chleba dla pięciu tysięcy mężczyzn.
Za to w "Quicken the Dead" padają ulubione zdania
wielu poetów: "Czy nie wiesz, wszyscy jesteśmy już martwi", ale
Rooth wplata w to zdanie jakąś Alleluję i radość.
Codą jest "All I'm Saying" - opowieść o rozmowie z
bliską osobą, która zmarła: "Meet you in dreams tonight".
Dzięki takim utworom śmierć jest malutka. Nie jest w ogóle straszna. Nie ma
jej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz