piątek, 10 kwietnia 2015

W pogo lub by zaniemówić


KSU "Dwa narody", MYSTIC 2014

Czasem słyszę, że pisanie o polityce, o Polsce to obciach. Że poeta, piosenkarz powinien pisać o swoich wewnętrznych iluminacjach, a współodczuwanie losów narodu to jakiś romantyzm z pożółkłych kart - okropieństwo.
Cóż, "mendia" swoim upartym ględzeniem wdrukowały takie poglądy wielu "nowoczesnym" i "wykształconym". Taki leming da się pociąć za to, że trwa "Złoty wiek"... a emigrację Polaków odczyta nie jako tragedię, a jako wielką szansę dla pokoleń.
 

Najnowsza płyta KSU jest dobra na otrzeźwienie. Punkowe akordy są idealne dla takiego przekazu. Momentami świszczą jak dron nad głową... aż po dreszcz w "Kiedy naród umiera". Tak piękne, świeże dźwięki w trzydziestym szóstym roku grania! 

"Widzę mój kraj i pola nieorane / Nie słyszę śmiechu dziecięcych ust / Snują się smutne istoty przegrane, / Co zapomniały ojczystych słów// (...) Wykłułem oczy by widzieć nie mogły / Wydarłem język, bo z żalu chciał wyć / A strach realny powrócił nad ranem / I tylko ciągle powraca ta myśl // Nie zapłonie znicz, bo nie widzi nikt, / Że mój naród umiera / Nie zapłonie znicz i nie płacze nikt / Bez ofiary krwi mój naród umiera".

Najbardziej przebojowy jest utwór "Rozbity dzban". Świetny pomysł, by beztroskie dźwięki fletu skontrastować z dramatycznym wyznaniem polskiego uchodźcy. 

Wpada w ucho od razu: "Teledemokracja" - gorzka prawda o czwartej władzy. Opowieść o "Praniu mózgów na wszystkich kanałach" brzmi soczyście i przekonująco. Kawę na ławę Siczka wyłożył w utworze tytułowym o moherach i lemingach - dwóch plemionach mieszkających w kraju nad Wisłą: "Jedni na drugich patrzą z pogardą / i nie chcą nawet znać, / i z nienawiści oszaleli / plują na siebie pod wiatr // Dwa narody, jeden dom na tej samej ziemi, / Dwa narody z tej samej krwi / na zawsze podzieleni."
Z tą konstatacją dobrze jest uderzyć w pogo, albo chociaż zachrypnąć, zaniemówić.

Z dwudziestu utworów wyróżnia się na pewno: motoryczny "Wino za karę" o piciu bełtów za spożywczym, "Mroczne ścieżki" o wewnętrznej walce, z filozoficzną puentą: "Człowiek zawsze jest zagadką, / Sam dla siebie wciąż pytaniem"...

Refren piosenki: "Moje Stąd" brzmi w refrenie jak Kobranocka - to komplement, bo ostatnia płyta Kobranocki była bardzo zacna. Tekst z dużym ładunkiem liryzmu: "Siwa mgła we włosach rudawych połonin, / napięte żyłki na zielonej dłoni." Piękna jest zwłaszcza coda tego utworu.
Wesoło nie jest w apokaliptycznym "Ten, Który Nie Nadejdzie": "Płynie w ciemnościach szaleńców okręt". Wielki smutek tkwi też w wersach o Ukrainie: "Opuchnięte miasta, napadnięte cieniem" i "Skaczące sondaże, spadające ciała", w wersach o biedzie "Wyrzuceni poza nawias / na manowce egzystencji".

Szalony flow mają "Puzzle historii", urodą zbliżone do najlepszych piosenek Luxtorpedy, pięknie narastające. Wezwanie do oczyszczenia: "Spalmy nasze serca zgniłe" w "Życiu przez rz" brzmi trochę naiwnie, ale przy tym motorycznym rytmie - już wcale niekoniecznie. A kto umie tak szczerze pisać o depresji, bezradności i samotności jak w "Głupawicy"? Nigdy dość takich szczerych utworów! (fajne szczekanie na końcu)... "Porzuciłem drogę własną i wracam na ścieżki kręte / Zapomniałem co jest prawdą i stoję w kręgu przeklętym"...

Spokojniejszy jest utwór poświęcony zmarłemu przyjacielowi - z piękną frazą: "Czemu mówiąc: Wszystko jasne / Wziąłeś sobie to co ciemne". 
Chyba najmocniej brzmi pieśń, którą mogliby śpiewać stoczniowcy zwolnieni z pracy albo górnicy, których kopalnie wkrótce zaczną wygaszać: "Zabrano nam prawie wszystko / Marzenia, wolność, gniew / Pozostał nam tylko honor i hańba / A hańbę zmywa krew" (mam wątpliwości tylko, czy potrzebny był ten fragment deklamowany zamiast śpiewania). 

Zasadniczą część płyty kończy "Sztyl od kilofa" (znany z wcześniejszej płyty) o wyjściu na ulicę. No i jest jeszcze dziwna "Laworta" - szamańskie brzmienia - jakby Sepultura nagrywała "Roots" w Bieszczadach...





2 komentarze:

  1. Zdecydowanie jedna z gorszych płyt jakże wspaniałej dla mnie kapeli. Owszem z 20 utworów znajdzie się 7/8 godnych uwagi. Całość jednak po tylu latach oczekiwania, uważam za zbyt rozklekotaną i muzycznie chaotyczną. Jeżeli tak pójdzie dalej, to chłopcy powinni już tylko koncertować zamiast szukać "na siłę" nowych inspiracji. Mimo wszystko jednak szacunek:) - chociażby z czystego sentymentu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kopacz, co za debilizm z twojej strony. 8 kawałków się podobało na 20, ale płyta rozklekotana, jedna z gorszych. Gorzej Ci? W dupie się poprzewracało.
    Ja oceniam płytę jako najbardziej dojrzałą płytę KSU i do tego najmocniejszą, najlepiej zagraną, najbardziej zaangażowaną społecznie. To już nie tylko jabol, punkowe klimaty, ale mnóstwo serca, prawdziwych uczuć, udanego eksperymentu (szczypta folku). Cholernie patriotyczna płyta - to zupełnie coś nowego na rynku, trochę zalatuje klimatem do nowych wydawnictw Piersi z Kukizem, ale mimo, że muzycznie mocniejsza, to przez Siczkę i jego depresyjny, smutny wokal, dużo bardziej zapada w pamięć. Trochę, jakby to była ostatnia płyta KSU, swoiste pożegnanie. Obym się mylił i życzę Siczce i zespołowi 2 tyle na scenie. Są fantastyczni!

    OdpowiedzUsuń