Muszę przyznać, że z ostatnich debiutów Biura Literackiego wybrałem dla siebie trzech interesujących autorów, których twórczość brzmi niezwykle jasnym tonem, mimo dysonansów pojawiających się od czasu do czasu wśród głosów osób publikujących w BL i jednocześnie uprawiających tam działalność krytyczno-literacką. Mam tu na myśli Przemysława Witkowskiego, Marcina Biesa i Dominika Żyburtowicza. O ile ten pierwszy jest już „głośnym” debiutantem, to dwaj pozostali z pewnością takimi będą, zwłaszcza z tak skutecznym zapleczem (którego na przykład nie mieli nigdy, tak jak Witkowski, inni „zapomniani” laureaci Bieriezina). I choć z dużym dystansem należy podchodzić do "biurowego" dyskursu krytycznego często podporządkowanego jednej z jego linii, która przebiega przez wykres opracowywany na potrzeby marketingu i reklamy, to przyznaję, że prognoza w akurat tych trzech przypadkach jest trafna (w odróżnieniu od w mojej subiektywnej opinii, pobieżnych i nietrafionych diagnoz Bartosza Sadulskiego i Krzysztofa Szeremety próbujących na łamach biurowej, ale i pozabiurowej dyskusji rozpoznać umiejscowienie debiutów poetyckich z ostatnich dwóch, trzech lat).
W kontekście najnowszej propozycji Biura, która jest od początku do końca dziełem Romana Honeta, napawa mnie smutkiem fakt, że bieżąca nad nią debata, nie ma póki co „ogarniającego”, ogólnopolskiego obiegu, bo czymże jest akurat w tym momencie antologia „Poeci na nowy wiek”, jeśli nie „tylko” (albo „aż”) czyimś subiektywnym wyborem? Dopiero teraz, po autorskich laudacjach na rzecz poszczególnych poetów (a zatem także i merytorycznej zawartości tomu) wejdzie on do szerszego obiegu i ukaże swoje prawdziwe lub nieprawdziwe oblicze, albo ukryje je przed nami pozostawiając nas bez jego zapamiętanego rysopisu. Oby tylko wspomniana antologia nie rozpoczynała własnego literackiego życia w oparciu o „złe przesłanki”, tak jak inna tego typu publikacja, której główną tezą była rzekoma dyskryminacja płci (także tej poetyckiej), co świat przyjął do wiadomości i... zapadła głucha cisza. Tego bym nie życzył ani sobie, ani Romanowi Honetowi i autorom wchodzącym w skład tego skądinąd interesującego projektu.
W kontekście najnowszej propozycji Biura, która jest od początku do końca dziełem Romana Honeta, napawa mnie smutkiem fakt, że bieżąca nad nią debata, nie ma póki co „ogarniającego”, ogólnopolskiego obiegu, bo czymże jest akurat w tym momencie antologia „Poeci na nowy wiek”, jeśli nie „tylko” (albo „aż”) czyimś subiektywnym wyborem? Dopiero teraz, po autorskich laudacjach na rzecz poszczególnych poetów (a zatem także i merytorycznej zawartości tomu) wejdzie on do szerszego obiegu i ukaże swoje prawdziwe lub nieprawdziwe oblicze, albo ukryje je przed nami pozostawiając nas bez jego zapamiętanego rysopisu. Oby tylko wspomniana antologia nie rozpoczynała własnego literackiego życia w oparciu o „złe przesłanki”, tak jak inna tego typu publikacja, której główną tezą była rzekoma dyskryminacja płci (także tej poetyckiej), co świat przyjął do wiadomości i... zapadła głucha cisza. Tego bym nie życzył ani sobie, ani Romanowi Honetowi i autorom wchodzącym w skład tego skądinąd interesującego projektu.
Co to za bzdury? Ani Marcina Biesa, ani Dominika Żyburtowicza nie ma w tej antologii? Może chodziło o drugą antologię "Połów"?
OdpowiedzUsuńA gdzie tam jest napisane, że są?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Piotr
a gdzie tam pisze, że są?
OdpowiedzUsuń