środa, 7 lutego 2018

Idę napisać taki wiersz, jak przyspieszenie w najlepszym aucie

VARIETE "Nie wiem", 2017


Nietypowa to muzyka. Żadna zimna fala, która stworzyła legendę w latach 80-tych (klasyczne: "Klaszczę w dłonie, by było mnie więcej"). Dziś zespół Grzegorza Kaźmierczaka gra  zupełnie inaczej. Muzyka jest nienarzucająca się, taka spod powiek. Są tu zloopowane, mantrowe elektroniczne frazy, lekko jazzowe, dające dużo oddechu, spokoju, czasami niepokoju. Jest prawie ambient (naprawdę piękny np. w "Ejła" - gdzie plamy dźwięków zdają się być zwiewne jak gołębi puch) i tylko kilka szczypt rocka. Wszystko tak zrobione, by drążyło w nasz mózg małe wiertełko. 

Wymyśliłem, że natchnienie do tworzenia takich dźwięków bierze się z obserwacji ruchu w ptasich karmnikach, albo dziwnych zmieniających się kształtów w kalejdoskopach. Najlepsze pomysły mogły powstać podczas zaciągania się papierosem, gdy marznie się gdzieś przed domem. A może z haustów mocnego espresso? Muzyka wizualizuje podróż z gapieniem się w boczną szybę na  betonowe słupy, albo lot paralotnią.

Teksty opisują niepoznawalność natury świata, zmęczenie natłokiem informacji, które nie dają nam ani prawdy, ani ukojenia. Tytułowe "Nie wiem", choć wyciągnięte z tekstu piosenki, wskazuje na szkołę sokratejską. I jeszcze łapacz wiatru z okładki (znacznie lżejszy niż ten z płyty Armii "Duch").

"Mijam wsie, cienki różaniec lamp", "widzę tłuste światła miast" - stwierdza wyobcowany ze społeczeństwa, osobny, zmęczony mędrzec. Zwrot "Ten świat nie ma końca" interpretuję jako zawoalowaną obelgę, pretensję do otoczenia.

Kilkakrotnie powraca wizja upadku wszystkiego, frustracja ogromem betonu i szkła, które nas otacza, przytłoczenie bezsensem: "Palę pod drapaczami chmur, jak pod ruinami zamku"; "młodzi pozują, starzy się blokują / zapętlona taśma świata sunie".

Rozgryzane są ziarna goryczy, nie warto już wspominać, nie warto już nic oczekiwać. Pełnia  szczęścia jest tu i teraz. Buddyjskie zero nienawiści, chciwości i złudzeń. Jeśli coś się liczy to może to: "idę napisać taki wiersz, jak przyspieszenie w najlepszym aucie / dociera do mnie świat w najczystszej formie / jestem przerażony i wolny."

Najbardziej czuć pragnienie zatopienia się, zatracenia: "Chodź pójdziemy na statki / tańczyć / słysząc jak pęka w tle Trasa W-Z", ale i zdarza się olśnienie nieśmiałą myślą o pogodzeniu się ze światem.

Płyta jest zwarta, przez to monotonna jak patrzenie w cumulusy. Będą więc tacy, których znudzi. Wtedy poleciłbym przesłuchanie jej skróconej wersji czyli utworów: 1, 3 i 9: "Palę pod", "Różaniec" i "Kanapy". Tym, którzy umieją słuchać z przymkniętymi powiekami, powinna spodobać się całość.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz