W niedzielny wieczór pozwalam sobie na odrobinę bezproduktywnego odpoczynku po ciężkich, zawodowych przejściach mijającego tygodnia. I zupełnie bez powodu przypominam sobie postać poety z kultowego filmu Marka Piwowskiego uosabiającą kwintesencję „poetyckiego freaka”, niezrozumiałego dla nikogo i kompletnie pokręconego. W książce „Rejs – czyli szczególnie nie chodzę na filmy polskie” Macieja Łuczaka (Prószyński i S-ka, Warszawa 2002) odnajduję więcej informacji na ten temat:
„Leszek Kowalewski (Poeta albo „Missisipi”). Rejsowego poetę przezywano „Missisipi”, bo o tej amerykańskiej rzece śpiewał podczas castingu do filmu: „Missisipi, moja rzeko”. W rzeczywistości również był poetą. Samodzielnie wydał własne „Wiersze niewybrane” w nakładzie jednego egzemplarza. Maszynopis liczył 196 stron. Otwierał go wiersz „Do matki”:
Nie zastaniesz mnie matko w domu
Nie zastaniesz mych oczu głębokich
Tylko płacz niepotrzebny nikomu
Da się słyszeć wśród dolin szerokich
W słynnej scenie poeta deklamuje zebranym, stojąc obok Kaowca, że chciałby własnym pisaniem zapobiec moralnemu upadkowi. Gdy kończy swoją kwestię, rozlegają się oklaski, a kamera pokazuje go wśród zebranych. Leszek Kowalewski zasługuje więc na miano poety metafizycznego...”.
POETA
„Leszek Kowalewski (Poeta albo „Missisipi”). Rejsowego poetę przezywano „Missisipi”, bo o tej amerykańskiej rzece śpiewał podczas castingu do filmu: „Missisipi, moja rzeko”. W rzeczywistości również był poetą. Samodzielnie wydał własne „Wiersze niewybrane” w nakładzie jednego egzemplarza. Maszynopis liczył 196 stron. Otwierał go wiersz „Do matki”:
Nie zastaniesz mnie matko w domu
Nie zastaniesz mych oczu głębokich
Tylko płacz niepotrzebny nikomu
Da się słyszeć wśród dolin szerokich
W słynnej scenie poeta deklamuje zebranym, stojąc obok Kaowca, że chciałby własnym pisaniem zapobiec moralnemu upadkowi. Gdy kończy swoją kwestię, rozlegają się oklaski, a kamera pokazuje go wśród zebranych. Leszek Kowalewski zasługuje więc na miano poety metafizycznego...”.
POETA
Proszę państwa chciałem coś powiedzieć na temat właśnie... właśnie poezji, tego czym się właśnie zajmuję.Chciałem powiedzieć, że poezja jest to jakieś...
MAMOŃ
No panie nie można pana w ogóle zrozumieć no... Niech pan idzie na środek. I niech pan mówi głośniej no...No idź pan na środek.
POETA
Dzień dobry państwu. Chciałem powiedzmy opowiedzieć o sobie troszeczkę i zainteresować was swoimi... Swoją poezją, która w zasadzie jest jakoś... Yyyy... Jakimś czynnikiem, który po prostu pozwala mi na... Poznanie ludzi, wejście w ich prywatne troski ich życie...
GŁOS Z SALI
Niech wyraźniej pan mówi do pana może bo...
POETA
I dlatego też właśnie chciałbym po... powiedzieć jak... w jakim przypadku powstaje moja poezja. Jest to w zasadzie dziwna rzecz. Tak dziwny jak... jak ja sam jestem. Mam swój intymny świat, w którym żyję. I wszystkiego tego jest wam brak co ja mam: smutek i... i nostalgia.
INSTRUKTOR KO
Yyyy...
POETA
Smutek i nostalgia.
INSTRUKTOR KO
Smutek i nostalgia!
GŁOS Z SALI
Nie słyszymy...
INSTRUKTOR KO
Sm... Smu... Smu... Smutek i nostalgia!
POETA
Nie jest mi łatwo pisać na temat powiedzmy na... na pod... Podrzucony temat.
INSTRUKTOR KO
Na jaki? Przepraszam na jaki?
POETA
Na podrzucony temat.
INSTRUKTOR KO
Na podrzucony?
POETA
Tak.
INSTRUKTOR KO
Nie jest panu łatwo na podrzuc... na... na... na podrzucony temat pisać.
POETA
Dlatego też moim... moim tematem...
INSTRUKTOR KO
Tak.
POETA
Powiedzmy dłuższym tematem to, który kontynuuję w dalszym ciągu
INSTRUKTOR KO
I co? Co?
POETA
Którym... Który kontynuuję w dalszym ciągu.
INSTRUKTOR KO
Jak? Jak? Jeszcz...
POETA
Kontynuuję w dalszym ciągu...
INSTRUKTOR KO
Kontynuuję!
POETA
Jest piękno przyrody... Takiej przyrody jaką widzę ja.
INSTRUKTOR KO
Ptaki przyrody?
POETA
Takiej przyrody jakiej widzę... Jaką widzę ja. Powiedzmy takiej dzikiej natury. Nieokiełzanej. Zzzz... Powiedzmy z walorami właśnie tej ar... najbardziej artystycznymi.
INSTRUKTOR KO
Aha. Pan mówi teraz... mówi o przyrodzie teraz.
POETA
Trudno mi jest mówić tak od... Do was w tej chwili, bo znamy się parę... parę chwil, ale już potrafię z waszych twarzy...
INSTRUKTOR KO
Tak.
POETA
Dowiedzieć się... W zasadzie cząstkę waszego przeszłego życia.
INSTRUKTOR KO
Przesz... Przyszłego?
POETA
Przeszłego.
INSTRUKTOR KO
Przeszłego. Naszego przeszłego życia.
POETA
Gdybym był jasnowidzem mógłbym...
INSTRUKTOR KO
Gdyby pan był jasnowidzem.
POETA
Mógłbym... Mógłbym wam powiedzieć więcej.
INSTRUKTOR KO
Mógłby nam powiedzieć więcej.
POETA
Na przyszłość.
INSTRUKTOR KO
Przyszłość.
POETA
Ale nie jestem więc...
INSTRUKTOR KO
Ale nie jest więc...
POETA
Trudno.Nie będzie... Z tym... Mogę powiedzieć w tej chwili, pokazać palcem.
INSTRUKTOR KO
Może pokazać palcem.
POETA
Twarze, które najbardziej... Z których najbardziej mogę coś wyczytać.
INSTRUKTOR KO
Może pokazać... pan... Pan może pokazać palcem twarze, z których może... Yyyy... Najbardziej coś wyczytać.
POETA
Tak.
INSTRUKTOR KO
Pros... To chyba prosimy bardzo.Jeżeli państwo nie mają...
POETA
Więc... Nie chciałbym tego robić... To wyjdzie z moich wierszy...
INSTRUKTOR KO
To wyjdzie samo z pańskich wierszy?
POETA
Dlatego, że powiedzmy w każdym takim odczycie... Jak robię przeważnie w swoim gronie... Mam swoją ofiarę, która... Po pewnym czasie jest załamana absolutnie... Nawet dochodzi do pewnej... Ekstazy nerwowej.
INSTRUKTOR KO
Jakiej?
POETA
Ekstazy nerwowej.
INSTRUKTOR KO
Yyyy... Gdzie?
POETA
Na odczycie. Na odczycie. I...
NSTRUKTOR KO
Aha.
POETA
Kosztuje mnie to sporo zdrowia.
INSTRUKTOR KO
Kosztuje to pana sporo zdrowia.
POETA
Tak... Tak mnie... Taką... Taką. Powiedzmy ja...
INSTRUKTOR KO
Panu weszło w krew?
POETA
...chcę wejść w życie ludzkie, chcę znać ich troski.
INSTRUKTOR KO
Eche...
POETA
Po prostu jakoś... Jakoś zapom... Własnym powiedzmy... Włas... Własnym pisaniem zapobiec
INSTRUKTOR KO
Tak.
POETA
Jakimś kataklizmom powiedzmy. Czy... Czy... Czy nawet moralnej... Moralnemu upadkowi.
INSTRUKTOR KO
Pan chce zapobiec moralnemu upadkowi.No ale to są... Takie sprawy, których...
POETA[Zakasłał]
Przepraszam.
INSTRUKTOR KO
Słucham?
POETA
Przepraszam.
INSTRUKTOR KO
Proszę bardzo. Myślę, że wie pan... To są ... I chyba państwo też myślą, że są to sprawy...[PRZYPADKOWA OWACJA NA SALI]
SŁUCHACZ
Właśnie o takich ludziach, którzy są tutaj u nas... Pragnąłbym żebyśmy ZAINICJOWALI... Dla! Pasażerów znajdujących się na naszym statku! Wieczorek.
POETA
W ramach tego, chciałbym powiedzmy za... Zr... Zrobić coś, czego jeszcze nie było.
INSTRUKTOR KO
Chciałby pan coś, czego jeszcze nie było. Tak?
POETA
Tak.
A potem, już całkiem późno w nocy przeszukując sieć, natrafiam na komunikat Komendy Policji w Warszawie w sprawie zabójstwa Leszka Kowalewskiego:
A potem, już całkiem późno w nocy przeszukując sieć, natrafiam na komunikat Komendy Policji w Warszawie w sprawie zabójstwa Leszka Kowalewskiego:
„W dniu 18 sierpnia 1990 roku w Lesie Kabackim, na przedmieściach Warszawy, znaleziono zwłoki mężczyzny. Na ciele denata naliczono aż 41 kłutych ran. Nie zginął jednak w lesie. Zwłoki zostały tu przez zabójcę podrzucone. Szybko ustalono kim był zamordowany. Był to mieszkaniec śródmieścia Warszawy - Leszek Kowalewski.
Leszek Kowalewski był rencistą. Jego zamiłowaniem – i dodatkowym źródłem utrzymania – było rzeźbiarstwo i aktorstwo. Mieszkał na ulicy Kruczej, niedaleko Placu Konstytucji. W komórce urządził sobie warsztat, który odwiedzało wiele osób. Jak ustalono, pan Leszek miał bardzo szerokie grono znajomych. Pozostawał też w zażyłych stosunkach z kobietą, mieszkającą w centrum Warszawy, którą odwiedzał prawie codziennie. Był częstym bywalcem okolicznych kawiarni. Szczególnie upodobał sobie kawiarnię "Miodek", serwującą miody pitne.
Ostatni raz Kowalewskiego widziano 9 sierpnia 1990 r. Rano w mieszkaniu wypił butelkę wina z mężczyzną, którego personaliów nie udało się ustalić. Później – około 10-ej rano – widziano go w restauracji "Miodek". Późniejszych zdarzeń nie udało się zrekonstruować. Według jednej z hipotez przyjęto, że Kowalewski mógł zastać w niedwuznacznej sytuacji swoją znajomą i że doszło do bójki z jej kompanami. Dlaczego jednak został aż tak zmasakrowany? I jaki – tak naprawdę – był motyw zabójstwa?”
Podobno, podczas kręcenia „Rejsu” poeta zwany „Missisipi” zgubił gdzieś na pokładzie statku „Dzierżyński” płynącego po Wiśle, 44 ręcznie napisane wiersze… Zmęczonemu mijającym tygodniem i jutrzejszą perspektywą rozpoczęcia nowego dnia pracy, nie chce mi się już stawiać pytania: Metafizyka? Fatum?