Autor: Krzysztof Kleszcz
Kipu
Jednym duszkiem, żeby Brown mówił we mnie
ruchy, ruchy. Nie zastygnę, w kawę, aż po kurcz.
Będzie z ciebie dobra pięść. Pleć kosze z moich łydek,
plącz węzły, twórz sploty. Ciało namiękło i teraz
każde z naczyń, chce cudu, czeka na zmianę w wino.
Woda jest jak drapieżnik. Krąży i krąży, obserwuje z ukrycia.
Będzie się skradać, osiadać na szybach, mieszkać
w stawach. Kiedyś spróbuje cię złamać, a ty zanurzasz
w niej czubki palców, dotykasz czoła, piersi, ramion.
I tak cię rozmażę, już jesteś plamą - słyszę, po tafli
echo niesie szyderstwo. Woda jest wężem.
Zrzuca skórę i udaje łasiczkę na rękach damy.
Ale przecież się wije, meandry to śliska droga gada.
Strużka na plecach zimna jak lufa pistoletu.
Przyszedłeś z wody, woda dała ci imię, a teraz mętne
dyktuje twój strach? Wiążę supeł, by pamiętać:
są miejsca na fali dokładnie dla stopy,
miejsca by odbił się kamień, miejsca na pałac.
albo węże,albo szczury,krew,śmierć, wychodzi na to, że potrzebna nam wojna.emeryt
OdpowiedzUsuńjaka wojna? gdzie tu wojna?
OdpowiedzUsuńA ja rzeknę: nareszcie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
TB
" Przyszedłeś z wody, woda dała ci imię.." -
OdpowiedzUsuńperełka.MS
Niekleszczowa stylizacja, jakbym czytał autora Lacrimosy? Ale wiersz pozytywnie dociera.
OdpowiedzUsuńStruga